Clear Sky

8°C

Kołobrzeg

29 marca 2024    |    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
29 marca 2024    
    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

dziemba kołobrzeg

Namawiałem kołobrzeżan, żeby głosować na Annę Mieczkowską. Przypomniał mi to niedawno nasz czytelnik, Marek Jastrzębski. Tych, którzy posłuchali, przepraszam.

Mi też wydawało się, że Mieczkowska to sprawny menadżer, świetny samorządowiec. Janusz Gromek, pytany jak mu się pracuje, mówi, że zaje… Nic nie musi robić. Narobił się 12 lat. Zapewne tak też wyglądała praca Anny Mieczkowskiej, gdy była członkiem Zarządu Województwa. Będąc w Kołobrzegu, wiem jak wygląda praca prezydenta, jego zastępców, czy starosty i Zarządu Powiatu. Nie wiem jednak, jak wygląda praca urzędników wysokiego szczebla w Szczecinie. Uległem takiej samej iluzji jak wielu ludzi. Do tego uważałem, że lepiej zabezpieczyć miasto przed zbyt dalekimi zapędami Prawa i Sprawiedliwości. Wychodziłem z założenia, że Platforma Obywatelska jest lepszym rozwiązaniem. Zamiast PO, rządzą dziś ludzie „Projektu Kołobrzeg” i Nowoczesnej. A to przed nimi ostrzegałem przed wyborami. I jak się okazuje, miałem rację. Dzieje się dokładnie to, o czym z Piotrem Rybczyńskim mówiliśmy od września do grudnia 2018 roku.

Byłem niedawno w urzędzie. Czasami muszę wykonać czynności wynikające z obowiązków wobec prawa i stawić się w magistracie. Chwilę czekałem. Jedna z pracownic, gdy wreszcie do mnie podeszła, powiedziała mi wprost: „Losowałyśmy, kto będzie pana obsługiwać”. Pomyślałem sobie, że to świetny dowcip. Ale pytam: „Dlaczego?”. I usłyszałem, że po mojej wizycie zapewne będzie się trzeba wytłumaczyć, czego „doktor samo zło” szukał. I tak się dowiedziałem, że mam nowy pseudonim. Już nie „głupi i głupszy” od przezwiska audycji, którą realizuję z Piotrem Rybczyńskim. Czemu nie. Ja z tego powodu nie zawiadomię organizacji broniących praw mężczyzn, nie pokażę portretu śp. prezydenta Adamowicza i księżnej Diany, a także nie napiszę do Związku Miast Polskich. Pseudo chucpa feministyczna będzie miała swój finał, taśmy prawdy pokażą, kto i jaki miał zamiar, więc niedługo telewizor włączcie, dźwięk podkręćcie i usiądźcie, bo zaczniemy nowy sezon. Jeszcze trochę cierpliwości…

Czy zaskoczył mnie fakt, że Anna Mieczkowska jeszcze w listopadzie nazywała mnie swoim prawdziwym przyjacielem, a teraz nawet nie ma czasu odpowiedzieć na moje pytania? Nie. W noc wyborczą, gdy w Karczmie Myśliwskiej ludzie krzyczeli „Ania, Ania” i coś o ryżym padalcu, powiedziałem nowemu prezydentowi, że znamy się od lat, ale musi wiedzieć, że jestem dziennikarzem i teraz nasze role będą wyglądały nieco inaczej, i mam nadzieję, że będzie z nami rozmawiać, utrzymywać konstruktywne stosunki, a nie się obrażać, albo nam grozić. – Robert, znasz mnie – tak powiedziała nowa wybrana przedstawicielka kołobrzeżan do organu wykonawczego – prezydent Kołobrzegu. Ale już kilka dni później zaczęły się pierwsze kłamstewka, wprowadzanie nas w błąd, wreszcie, telefon zamilkł. Wysłannicy Anny Mieczkowskiej, powiedzieli, że zadajemy złośliwe pytania, nie dajemy żadnej szansy Mieczkowskiej, a poza tym, współpracowaliśmy w wyborach z Woźniakiem. Woźniak miał u nas reklamy, artykuły promocyjne, stosowaliśmy tajne metody wsparcia Woźniaka. Piotr Rybczyński jak się o tym dowiedział, dostał zajadów, tak się uśmiał, bo wspólnie, w o wiele szerszym kręgu redakcyjnym, ustalaliśmy kierunek naszej pracy i publikacji w kampanii wyborczej. Woźniak, po przejściu przez nasz program, kończył słowami, że nie było mu miło. Piotr opowiadał, jak wtedy był najlepszym i najbardziej obiektywnym dziennikarzem pod słońcem, chwalonym przez ekipę PO. Do Grand Press powinien dostać nominację razem ze mną, za to, jak rozmawialiśmy z Bejnarowiczem. Tyle, że obydwaj panowie przyszli do studia na pojedyncze zaproszenie i wiedzieli, że będzie to coś, czego jeszcze w życiu nie doświadczyli. Anna Mieczkowska nie chciała przyjść do naszej audycji przez 7 tygodni. Przyszła, bo powiedzieliśmy, że to nie jest uczciwe wobec kontrkandydatów i wytniemy jej wizerunek z kartonu, a i tak zadamy jej pytania, tyle, że nie będzie odpowiedzi. Tak bardzo bała się trudnych pytań. Od tego momentu nigdy więcej nie przyszła do naszej redakcji czy studia, a zapraszaliśmy ją przy różnych okazjach jakieś 60 czy 70 już razy. To zachowaniem rodem z Jarosława Kaczyńskiego, nieprawdaż?

Ale Anna Mieczkowska nie znosi krytyki, bardzo źle na nią reaguje. Jest uparta i nie zna słowa kompromis. Wiem o tym, bo ją znam. Ale jak widać, władza uwypukla negatywne cechy. To właśnie nadzwyczaj źle widać po pani prezydent. Ale Mieczkowska nie ma refleksji, aby błędów szukać u siebie. Ona i jej otoczenie sporą część energii marnuje na maskowanie swojej bezradności i atakowanie przeciwników. Stąd cały ten pijar. Stąd ten atak w związku z błyskotkami przez działaczki PO, SLD i KOD na moją osobę. Nie zaatakowano Radia Kołobrzeg, choć to audycja emitowana w tej stacji. Nikt nie zastanowił się dlaczego? Uderzono w Piotra Rybczyńskiego, który sprzeciwiał się używaniu słowa „błyskotki”. A dlaczego nie oskarżono Mariusza Wolańskiego, który krytykował prezydentki tak samo jak ja i nie przebierał specjalnie w słowach? Czyż to nie zastanawiające? Odpowiedź jest prosta. Ale o tym wkrótce.

Jestem więc odpowiedzialny za cały fatalny wizerunek Anny Mieczkowskiej, za całe zło tego miasta. Zamiast patrzeć na sztuczki, których opłacani za ciężką kasę fachowcy uczą prezydenta, my ciągle ukazujemy kuchnię i psujemy występy. Moi współpracownicy uważali, że w swoich przewidywaniach się mylę. Tak samo mówiło czy mi, czy Piotrowi Rybczyńskiemu wielu polityków, czy urzędników. Ale to my mieliśmy nosa. Redakcyjny kolega Przemek Gryń po swoich doświadczeniach z Mieczkowską czy jej zastępczynią podczas jednej z konferencji, stwierdził, że równie dobrze mógłby rozmawiać z drzewem. On po tej konferencji, na której Anna Mieczkowska go obraziła, co akurat na Przemku nie robi najmniejszego wrażenia, poszedł wytłumaczyć, co panie robią źle. Tym samym pogorszył swoją sytuację, bo jeśli nie widzi geniuszu w jakże fantastycznych planach, to po prostu jest amatorem. A na amatorów nie ma w urzędzie czasu. Mam już dość słuchania skarg pracowników magistratu, w stylu „co się tutaj dzieje”, „gdzie ja pracuję”, albo „burdel jak w Czarnobylu”. To też delikatne stwierdzenia, jak to z dzisiaj, że w urzędzie tak źle jeszcze nie było. Albo, że ktoś dzwoni do pani prezydent, sekretarka obiecuje, że ta oddzwoni, ale mijają miesiące i nic. Tyle, że ja nie mam z tym nic wspólnego. Gdy pisaliśmy różne artykuły o Januszu Gromku, ten potrafił się wkurzyć i to naprawdę solidnie, naklął się, nażalił, a jak mu przeszło, to potrafił posłuchać innego spojrzenia na to, co robi źle i dlaczego tak, a nie inaczej jest to odbierane. Jak na przykład impreza filmowa jego kolegi, która potrzebna jest jak dziura w moście. Zostaliśmy przy własnych opiniach, ale można było rozmawiać. Za te pieniądze, które wykłada miasto, Tadeusz Kielar i RCK może zrobić o wiele lepszy festiwal. Może się mylę, ale przynajmniej zaryzykuję i chciałbym to zobaczyć.

Zamiast rządów kobiet, mam wrażenie, a to moje zdanie, mamy rządy jednej pani, która strzela focha wobec tych, którym się coś nie podoba, rozstawia ludzi po kątach i uważa, że skoro ma władzę, bo wybrali ją ludzie, może robić, co chce. I otacza się tymi, którzy ją tylko chwalą. Władza to służba. Służyć mogą ludzie, którzy umieją słuchać innych i cenią głos krytyczny. Nie da się tego robić przy zamkniętych drzwiach i z dala od problemów zwykłych ludzi. Jak papieże w średniowieczu mówili o miłości bliźniego, zwłaszcza wobec tych chorych i najbiedniejszych. Mało kto miał odwagę zapytać ich świątobliwości, ilu trędowatych przytulili i ilu tych, którym rozpadała się twarz i śmierdzieli, udzielili komunii. Tak jak prawdziwych generałów poznaje się po tym, gdy mówią „za mną”, a nie „naprzód”, tak prawdziwych samorządowców poznaje się nie po tym, z jakim hukiem zatrzaskują drzwi przed nosem klientów i ile tygodni czekają oni na audiencję, ale po tym, że władza ma czas na problemy zwykłych ludzi, co więcej, potrafi skutecznie tymi problemami się zajmować. Inaczej, władza przypisuje niewielkie sukcesy sobie, a coraz większa liczba porażek przypisywana jest… opozycji, a wszechstronna krytyka, to po prostu atak. Z socjologicznego ujęcia, społeczeństwo ma nie taką władzę, jaką wybrało, ale sobie zasłużyło.

Robert Dziemba

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama