Jakiś czas temu popełniłem tekst o placu zabaw przy ulicy Dubois, a w zasadzie dialog z jednym z lokalnych przedsiębiorców. Po jakimś czasie skontaktował się ze mną drugi. Opisał swoje perypetie z urzędem, a w zasadzie z dzierżawą ogródka gastronomicznego. To on był rzeczywistym bohaterem postępowania ws. zezwolenia na alkohol z nalewaka, w tymże ogródku. Nie tyle bohaterem, a ofiarą zagonienia się urzędników w kozi róg. Jakiś czas wcześniej zezwolenia na sprzedaż alkoholu w detalu nie dostał inny przedsiębiorca, prowadzący przy tej malowniczej uliczce sklep typu „Żabka”. Nie dostał, bo była duża presja społeczna, żeby plac zabaw nie zamienił się w miejsce dla gentelmanów z czerwonymi nosami. Nie widziałem kwitów, ale nie mam złudzeń – urzędnicy umyślili, że plac zabaw jest obiektem chronionym. Trochę dziwne, bo place zabaw obiektami takimi nie są z mocy przepisu. Można im taką cechę nadać odrębną uchwałą.
Co wymyślili urzędnicy? Ano to, że plac zabaw przy Dubois jest „Ogródkiem Jordanowskim”. A ogródki jordanowskie obiektami chronionymi już są, chociaż nigdzie nie są zdefiniowane. Według mnie można je zdefiniować wyłącznie w regulaminie, wykorzystując ich cechy, w tym edukacyjną, jeżeli taka tam jest. Takie podejście spowodowało, że zezwolenia odmówiono również przedsiębiorcy prowadzącemu restaurację, chociaż detal a gastronomia - to dwie różne sprawy. Komisja alkoholowa wydała negatywną opinię, powołując się, że ogródek gastronomiczny zlokalizowano zbyt blisko obiektu chronionego. Sęk w tym, że w dniu, kiedy komisja miała wizję w terenie, żadnego ogródka gastronomicznego tam jeszcze nie było, co słusznie podniósł przedsiębiorca w odwołaniu do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO z hukiem uchyliło decyzję pani prezydent i poleciło ponownie zająć się sprawą.
Problem rozwiąże się za tydzień, bo urzędnicy przygotowali nam uchwałę zmieniającą zasady odległości lokalizowania punktów sprzedaży od obiektów chronionych, wprowadzając zasadę, że w gastronomii handlować alko będzie można, jeżeli punkt znajduje się nie bliżej niż 10 m od obiektu chronionego.
Przy okazji badania tej sprawy, skontaktowali się ze mną kolejni mieszkańcy miasta, którzy są współwłaścicielami obiektu przy tej ulicy. Udziałowiec ich wspólnoty zapragnął przekształcić swój lokal handlowy w restaurację, na co nie wyraża zgody większościowy udziałowiec nieruchomości. Żeby takiego przekształcenia dokonać należy uzyskać decyzję o warunkach zabudowy (tam nie ma planu zagospodarowania), w której taka funkcja będzie ujęta. Wspólnota się nie zgadza i urzędnicy mają zgryz. Do perypetii z warunkami zabudowy wrócę niebawem, jak obejrzę wszystkie dokumenty. Dziś skupię się na jednym aspekcie.
Żeby w decyzji o warunkach zabudowy określić funkcję gastronomiczną, należy również określić sposób odbioru odpadów gastronomicznych i dojazdu do punktu ich składowania i dowozu produktów. Normalnie, każda knajpa ma swój śmietnik lub wiatę. W tym przypadku wspólnota nie zgadza się na lokalizację takiej wiaty śmietnikowej na swoim terenie. Ma prawo. Życzliwi urzędnicy znów są w kłopotliwej sytuacji, bo nie ma opcji, śmietnik musi być. Rozwiązaniem jest zlokalizowanie śmietnika poza nieruchomością, której decyzja dotyczy. W tym przypadku śmietnik dla restauracji mógłby stanąć ewentualnie w dwóch miejscach. Albo przy głazie upamiętniającym 750-lecie lokacji miasta, albo … na placu zabaw. Pani prezydent bardzo życzliwa jest dla wnioskodawcy. Musi więc podjąć decyzję, czy udostępnić mu teren miejski pod wiatę śmietnikową i do tego zezwolić śmieciarce wjeżdżać w ul. Dubois, tak, na ten deptak, żeby kubły te opróżniać. Mieszkańcy miasta, których pociechy korzystały właśnie z dobrodziejstwa urządzeń zabawowych, a których zapytałem, czy chcieliby wiaty śmietnikowej na placu zabaw zapowiedzieli, że jeżeli taka decyzja zapadnie, to przyjdą pod urząd z taczką.
Jacek Woźniak
PS. Do tematu jeszcze wrócę, bo jest intrygujący. W roli głównej wystąpiło tam Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które już kilkukrotnie wdeptało w ziemię decyzje pani prezydent.
Mądrości Woźniaka: Czy na placu zabaw stanie śmietnik?

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.