Woda z mózgu... Czasami mam wrażenie, że im wyżej ktoś się wdrapie, tym większe ma zakłócenia w mierzeniu odległości. Szczególnie politycy.
Pisałem niedawno o pośle Czesławie Hocu, który znowu wdrapał się na kościelną wieżę. Nie wiem, czy stamtąd lepiej widać, na pewno zaś wszystko co na dole wydaje się mniejsze. Można podreperować własne ego. A piszę to także dlatego, gdyż jak twierdzi Marian Jagiełka, kilkukrotnie próbował spotkać się z posłem Hocem w sprawie Mirocic, a poseł z przedsiębiorcą się nie spotkał, za to zwołał konferencję, na której pochwalił się donosem do CBA. We wniosku zawarte zostały przedruki z portali internetowych, w tym anonimowe wpisy, które rzekomo świadczą o korupcji w sprawie borowiny. Ba, są one tym bardziej wiarygodne, bo nikt ich nie prostował! Ciekawe, czy jak pod moim tekstem pojawi się informacja sugerująca popełnienie przestępstwa przez posła, to sam pobiegnie do prokuratury lub CBA i doniesie sam na siebie... A tak, pani w sklepie drugiej pani mówi o kombinacjach, przekrętach. - Doktór Hoc powiedział - pada żelazne stwierdzenie.
Tematem ciągle dyżurnym jest również firma "Bastion". Teraz głośno stało się o nim za sprawą generała Waldemara Skrzypczaka, z którym rozmowę przeprowadził Jarosław Banaś. Banaś, jak na byłego komandosa i podkładacza bomb w sklepach z mydłem przystało, sterroryzował oficera mikrofonem, skrępował jego mózg kablem i tak to znany wszystkim były dowódca Wojsk Lądowych, poparł złom - jak to o nim niektórzy mówią - na Koszalińskiej, a także zarzucił władzom miasta brak kultywowania tradycji wojskowych. Pewnie nie wiedział o czym mówi, nigdy "Bastionu" na oczy nie widział, a już dokonanie konotacji z muzeum to było niemalże wypowiedzenie wojny Kołobrzegowi. Dobrze, że Skrzypczak nie ma honorowego obywatelstwa, bo można by mu je odebrać. I to nie żart. Bo mówienie rzeczy czasami niepopularnych, w czasach wolności słowa, wymaga odwagi. Za to opluwanie i robienie wody z mózgu jest w cenie i cieszy się powszechną akceptacją. Wystarczy obsmarować "Bastion" w internecie, że do gleby były spuszczane paliwa, aby stać się bohaterem. Nie ma nic lepszego niż czekanie cały dzień z kamerą i czekanie aż radny Zawadzki podniesie szlaban. O, wtedy to się niektórym uszy trzęsą od rechotu. Albo wystarczy na sesji puścić debilną piosenkę, aby było śmiesznie. Co ciekawe, nikt nie protestował. Ale gdyby to była piosenka o ważnym polityku, to ten pewnie by się obraził. Nie wiem, czy Henryk Bieńkowski chciałby słuchać piosenki Łukasza Czechowskiego i Adama Wieczorka "Blady", albo Andrzej Mielnik songa na mel. "Baśka" ze słowami: "Andrzej tylko pączki piekł", a dalej można sobie dopisać.
Ludzie na wysokościach uważają, że niewiele trzeba, aby na każde skrzyżowanie i każdy trawnik dotarła jedna i jedynie słuszna informacja. A my dziennikarze, zamiast relacjonować wydarzenia i je komentować, coraz częściej stosujemy metodę "kopiuj-wklej", albo przystawiamy jedynie mikrofon. Przynajmniej sobie nie róbmy wody z mózgu.
Robert Dziemba
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.