Overcast Clouds

10°C

Kołobrzeg

28 marca 2024    |    Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna
28 marca 2024    
    Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

Kołobrzeg stolicą ucieczek z PRL (2)Lekarz desperat. Polska w czasach stalinowskich była wielkim obozem koncentracyjnym otoczonym drutami, które od strony morza zastępowała bronowana codziennie plaża. Ucieczka była prawie niemożliwa i tylko nieliczni mieli odwagę, aby podjąć wyzwanie.


Takim desperatem był Jan Szczygieł – lekarz z Kołobrzegu, który w samym środku nocy stalinowskiej w 1953 roku podjął próbę ucieczki z PRL-u kajakiem. Jego życiorys był bardzo pogmatwany i dość typowy dla roczników, których młodość przypadała na okres II wojny światowej. Urodził się w 1913 roku w Starym Sączu. Ojciec był cieślą, a dodatkowo uprawiał dwie morgi ziemi. Jan miał pięcioro rodzeństwa, a niewielki kawałek ziemi zapewniał jedynie minimum egzystencji. Pewna poprawa nastąpiła w 1920 roku, gdy rodzina przeniosła się do Bydgoszczy, gdzie ojciec kupił 20 morgowe gospodarstwo po przesiedlonych Niemcach. W Bydgoszczy Jan skończył 7 klas szkoły podstawowej. W 1928 roku rodzina powróciła do Starego Sącza, gdzie zamieszkała w małym dwuizbowym domu, a ojciec na powrót podjął pracę jako cieśla. Jan kontynuował naukę w Gimnazjum w Nowym Sączu i w 1930 roku ukończył je jako prymus. Następnie uczył się w Tarnowie w małym seminarium duchownym i w 1934 roku zdał maturę. Dalej kontynuował naukę w seminarium w Tarnowie i we wrześniu 1939 roku został wyświęcony i zaczął pełnić posługę jako wikariusz w parafii w Ocieka, powiat Dębica. Później był wikariuszem w kilku innych parafiach diecezji tarnowskiej.

W sierpniu 1945 roku ksiądz Jan Szczygieł zwrócił się do swojego biskupa o zezwolenie na podjęcie studiów medycznych i uzyskał na to zgodę. Na pierwszym roku mieszkał w Kiekrzu w domu poprawczym dziewcząt, które prowadziły siostry zakonne. Ksiądz Jan był tam kapelanem, a jednocześnie studentem medycyny Uniwersytetu Poznańskiego i każdego dnia dojeżdżał na zajęcia. Taki tryb życia nie spodobał się siostrze przełożonej i Jan był zmuszony wyprowadzić się z Kiekrza. W tym czasie nastąpił jego ostateczny rozbrat ze stanem duchownym. Po uzyskaniu absolutorium pracował w różnych przychodniach jako lekarz, aż do marca 1952 roku, gdy powołano go na kurs oficerski lekarzy w Łodzi. Wyszło tam na jaw, że był księdzem i dlatego usunięto go z szeregów partii jako ideologicznie obcego. Prawdopodobnie dlatego za karę skierowano go do Komendy Służby Polsce w Szczecinie jako lekarza objazdowego brygad rolnych. Jan Szczygieł od maja do końca listopada 1952 roku przemierzał najczęściej piechotą drogi i bezdroża województwa szczecińskiego docierając do odległych PGR-ów. Po tym trudnym doświadczeniu prawdziwym wybawieniem był nakaz pracy w kołobrzeskim Szpitalu. Od 1 stycznia 1953 roku Jan Szczygieł zamieszkał w pokoju gościnnym w Szpitalu i zaczął pracować z wynagrodzeniem 600 zł miesięcznie. Od lutego podjął dodatkowe zatrudnienie jako lekarz zakładowy w „Barce”. Przy okazji pracy w „Barce” poznał ludzi związanych z morzem. Od jednego z pacjentów dowiedział się, że aby dotrzeć na Bornholm należy kierować się kursem 350O. Od radiotechnika Jana Musiała kupił ponton gumowy zapewniając, że będzie go używał w odległości co najmniej 70 km od Kołobrzegu, gdyż takie zakazy obowiązywały. Musiał zaoferował też do sprzedania łódź motorową z silnikiem, która może rozwinąć szybkość 80 kilometrów na godzinę. Niestety istniał poważny problem, bo łódź była w piwnicy, a milicja, aby nie dopuścić do jej używania przykuła ją łańcuchem do muru. Inny z pacjentów Rudolf Mazur pośredniczył w kupnie silnika, który można użyć przyczepiając do kajaka. Eugeniusz Chmiel z ulicy Żurawiej naprawił silnik oraz wystarał się o pięć litrów benzyny. Jan Szczygieł doszedł do wniosku, że ponton nie jest odpowiedni do morskiej podróży i dlatego w Krakowie kupił składany kajak, który było można łatwo przenosić. Kolejny pacjent stolarz Jan Rubrycki wykonał walizkę z drewna w celu zapakowania silnika. Brzeg morski w Kołobrzegu był szczególnie pilnie strzeżony i dlatego Jan Szczygieł wynajął stancję u Sabatowskiego w Ustroniu Morskim. Zaletą było usytuowanie domu w odległości 50 metrów do morza. Sprowadził tam kajak, silnik, ponton oraz kompas i zapas benzyny.

W nocy z 18 na 19 sierpnia 1953 roku Jan Szczygieł złożył kajak i przeciągnął go na brzeg morza pozostawiając na zabronowanej plaży wyraźne ślady. Następnie przeniósł silnik, wiosła, ponton, swoje rzeczy osobiste oraz dokumenty. Było zbyt płytko, aby przy brzegu doczepić do kajaka silnik. Odpłynął więc przy użyciu wiosła od brzegu i już na głębokiej wodzie próbował mocować silnik do kajaka. Niestety próby te okazały się nieskuteczne i nie udało mu się zamontować silnika. Pomimo wysiłków doktorowi udało się przebyć tylko 300 metrów, po czym wiatr i prąd zepchnęły kajak do brzegu. Plaże patrolowali wopiści, którzy zatrzymali uciekiniera. Okazało się, że Jan Szczygieł był dobrze przygotowany do życia na zachodzie. Zabrał ze sobą wszystkie niezbędne dokumenty, dyplom lekarski z dwoma kopiami, wyciąg aktu urodzenia, świadectwo dojrzałości, a także dziewięć innych zaświadczeń. Jak wyjaśnił posługiwał się biegle językami francuskim, angielskim, niemieckim i łaciną, a tym samym nie miałby trudności z porozumieniem się z Duńczykami.

Po zatrzymaniu Jan Szczygieł został aresztowany i poddany śledztwu prowadzonemu przez UB. Był wielokrotnie przesłuchiwany i zadawano mu szczegółowe pytania dotyczące jego życiorysu. Kiedy przyznał, że w czasie wojny wspierał Armię Krajową dając pieniądze i udzielając schronienia partyzantom, to wysnuto z tego wniosek, że był członkiem AK. Analizując przyczyny ucieczki ubowcy stwierdzili, że pomysł zrodził się z powodu słuchania wrogich zagranicznych rozgłośni, a „granicę usiłował przekroczyć z przyczyn ustrojowych, ponieważ analizując sylwetkę ww. stwierdzić należy, że pomimo, że wywodzi się z rodziny robotniczej, to jest jednak wrogiem Polski Ludowej, gdyż do 1939 roku wychowywał się w szkole sanacyjnej i uczyli go ludzie, którym nie podobał się ustrój demokratyczny, tj. księża, ponieważ skończył seminarium duchowne”.

Pomijając toporny język ubeka razi elementarny brak sensu. Do 1939 roku wszystkie szkoły w Polsce możemy nazwać sanacyjnymi i ukończenie takiej szkoły nie może świadczyć o wrogości do Polski Ludowej. Zwrócić należy uwagę, że jeszcze w 1953 roku wprowadzony siłą ustrój sowiecki ubowcy nazywali demokratycznym i katując ludzi na przesłuchaniach bronili demokracji.

W śledztwie Jan Szczygieł podkreślał, że nikogo nie wtajemniczał w swoje plany i nikt nie udzielał mu świadomie pomocy. Pomimo tego ubecy starali się wykazać, że istniał jakiś szerszy spisek. Do grona podejrzanych zaliczono wszystkich znajomych, z którymi doktor utrzymywał jakiekolwiek kontakty. W tym gronie znalazł się lekarz Gibowski ze Szpitala w Kołobrzegu, bo „jest kolegą Szczygła Jana i jest przypuszczenie, że o przestępstwie granicznym może wiedzieć, a nawet może być wmieszany, gdyż wywodzi się z kułackiej rodziny i wrogo jest ustosunkowany do władzy ludowej”. Zapewne doktor Gibowski z powodu znajomości z uciekinierem miał spore nieprzyjemności, ale w aktach nie ma informacji, co do jego dalszych losów.

16 października 1953 roku skierowano do Sądu w Kołobrzegu akt oskarżenia. W aktach sprawy istnieją informacje, że szantażem próbowano zwerbować go na tzw. agenta celnego. Być może z tego powodu wyrok jak na owe czasy był bardzo łagodny, gdyż został skazany na 1 rok więzienia. Po odbyciu kary Jan Szczygieł nie mógł powrócić do Kołobrzegu, gdyż w strefie granicznej nie mogli mieszkać byli więźniowie. Do emerytury był lekarzem, a SB do 1989 roku kontrolowała jego zachowania. W 1990 roku Jan Szczygieł uzyskał po raz pierwszy paszport i mógł swobodnie wyjechać.  Nie wiem jednak czy zrealizował swoje marzenia o podróżach.

Edward Stępień



reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama