Clear Sky

8°C

Kołobrzeg

29 marca 2024    |    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
29 marca 2024    
    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

Ksiądz Słomki - historia prywatna

14 marca o godz. 21.43 odszedł do Domu Pana honorowy obywatel Kołobrzegu, wieloletni proboszcz Parafii Marii Panny w Kołobrzegu, ksiądz prałat Józef Słomski. Jak sam powtarzał, chciałby, aby ludzie zapamiętali go takim, jakim był naprawdę, bez wszystkich wad i tych funkcji, którymi przez lata się otaczał.

Wbrew całej aurze straszności, o jakiej wielu mówi, był człowiekiem skromnym, acz cholerycznym. Wraz z wiekiem, mniej radził sobie z funkcjami, jakie przyszło mu sprawować, a nie lubił przyznawać się do słabości. Trwał na posterunku, bo tak traktował służbę Bogu i Kościołowi. Miałem okazję przepracować z nim 18 lat, w tym 5 lat bez ani jednego dnia wolnego. To dużo czasu, aby poznać człowieka wystarczająco, aby wiedzieć, jakie ma wady i zalety.

Swoją pierwszą mszę zagrałem w towarzystwie księdza Józefa. Było to 6 stycznia 1996 roku o godz. 19.00. "Mędrcy świata" w C-dur, to była wystarczająca tonacja, aby księdza prałata wyprowadzić z kanonicznej równowagi. Takie był początki, a potem... Potem było jeszcze trudniej. Ksiądz Józef uważał, że zna się na muzyce i ci organiści, którzy uważali inaczej, długo miejsca na chórze nie zagrzali. Zanim dobrze się obejrzałem, przewinęło się ich kilkunastu. Ale nam współpraca jakoś się układała. Ktoś kiedyś zapytał, jak to możliwe, tyle lat wytrzymać z takim człowiekiem. Cóż, po prostu go nie słuchałem, robiłem swoje. Gdy wstawałem od kontuaru, organy milkły, ksiądz Józef sam wiedział, że coś jest "nie halo" i wracał na ziemię. Czasami było zabawnie, innym razem mniej. Przez 18 lat sporo tego było. Zainstalowaliśmy wspólnie 4 instrumenty. Przeżyliśmy całe ilości uroczystości, kościelnych, państwowych. Praca na parafii to ciężki kawałek chleba, przysłowiowy świątek, piątek, a tu służba... Miałem roboczy pseudonim "podskakiewicz", ale czasami milej było usłyszeć "mistrz tonów". To rzadko się zdarzało, że proboszcz wchodził w dzień do kościoła, siadał w ławce i słuchał jak organista gra. Jak organy grały dobrze, on był z tego dumny. Choć nieraz kosztowało to wiele sporów i dość ostrej wymiany poglądów. A ksiądz Józef był niezwykle konserwatywny i rzadko zmieniał zdanie. Gdy się na coś uparł, to wyprowadzenie go na inny kierunek, to były czasami tygodnie rozmów i argumentacji.

Miałem zaufanie proboszcza i dostęp do kościelnych archiwów. Dzięki temu, mogłem napisać aż trzy książki poświęcone kościołowi kołobrzeskiemu. On sam, opowiedział chyba wszystkie możliwe historie i anegdoty, zwłaszcza te dotyczące biskupa Ignacego Jeża. Świetnie grał w ping-ponga. Na pierwszym piętrze był stół do gry, więc w przerwach jechało się do góry. Niestety, go myślał, że łatwo ogra starszego księdza, szybko rewidował swoje poglądy. Ale to była świetna okazja do poznania, jakim naprawdę był człowiekiem. Zwykłym, jak każdy, z ogromnym poczuciem humoru.

A na emeryturze... Czas płynie inaczej. Widywaliśmy się dzięki inicjatywie księdza Piotra Zielińskiego, któremu niech będą wielkie dzięki za wspaniałą opiekę nad księdzem prałatem. To były ciekawe czasy, przemyśleń, opowieści, braku pośpiechu. Nieśmiertelna herbata i ciastka, ostatnie jakie jadłem, to pączki pozostałe z tłustego czwartku. Mieliśmy wspólnie pojechać na wiosnę do Muzeum Zimnej Wojny do Podborska. Szkoda, że ta wycieczka już się nie uda. Natomiast, widać było, że na stare lata brakuje mu tego całego zainteresowania, tego, że mało kto go odwiedzał i chciał z nim rozmawiać. Takie niestety są uroki starości. Ale on spędzał ten czas pogodzony ze swoim losem, w chorobie, która dokuczała mu w ostatnich latach.

Będzie Ksiądz Prałat spoczywał tam, gdzie zdecydują władze kościelne. Nie mi mówić o jego życzeniach i przemyśleniach, albowiem zapewne by tego sobie nie życzył, jak zawsze zresztą przypominając, że to tylko do moich uszu. Ksiądz Piotr wie o tym doskonale. Pamiętajmy o Księdzu Prałacie w naszych modlitwach. Zawsze powtarzał, że to one, a nie lampki na grobie są najważniejsze. Księże Prałacie, w podziękowaniu za wszystko... Świeć Panie nad Twoją duszą...

Robert Dziemba

Ksiądz Słomki - historia prywatna

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama