Wątpliwe, aby udało się odzyskać pistolet kawaleryjski z 1816 roku, skradziony z Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. To niejedyny skradziony zabytek.
"Policja w walce o zabytki" - to tytuł arcyciekawej książki autorstwa aspiranta Marka Łuczaka, wydana przez Komendę Wojewódzką Policji w Szczecinie. Praca stworzona została po to, aby oddać w ręce czytelników kompendium wiedzy na temat przepisów prawa dotyczącego przestępczości przeciwko zabytkom i poszerzyć wiedzę o tej tematyce. Książka podzielona jest na dwie części. Pierwszy obejmuje przepisy prawne dotyczące spraw najczęściej realizowanych przez policję. Wykorzystano tu komentarze opracowane na podstawie publikacji uznanych prawników zajmujących się problematyką zwalczania przestępczości przeciwko zabytkom. Przepisy prawne i dotyczące ich komentarze zostały sprawdzone pod kątem merytorycznym przez prawników z Zespołu Prawnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, oraz były konsultowane z prawnikami zajmującymi się przestępczością przeciwko zabytkom. Druga część obejmuje katalog zabytków i dzieł sztuki skradzionych bądź zaginionych na terenie województwa zachodniopomorskiego po II wojnie światowej. Jest to pierwszy katalog opracowany przez policję, która bezpośrednio zajmuje się zwalczaniem tego typu przestępczości. Ujęto w nim wszystkie przedmioty utracone po 1945 roku, które zaginęły bądź zostały skradzione z kościołów, urzędów i instytucji muzealnych.
W książce zawarto również listę zabytków skradzionych w Kołobrzegu i okolicy. Na czoło listy wysuwa się pistolet kawaleryjski z 1816 roku. Został skradziony z Muzeum Oręża Polskiego 1 października 1983 roku. Pomimo upłynięcia niema 30 lat od kradzieży, złodzieja nigdy nie udało się złapać. Podobnie jest w przypadku kradzieży z kołobrzeskiego ratusza. Z tego wspaniałego zabytku skradziono dwa barokowe kinkiety z początku XVIII wieku. Pewne jest, że w ratuszu znajdowały się one do 1976 roku, bo wtedy przeprowadzony został wpis do księgi inwentarzowej. O ich braku przekonano się w 1994 roku podczas inwentaryzacji. Zaginęły w latach 1976-1988. Co ciekawe, jak podaje Marek Łuczak, minister kultury odmówił wykreślenia tych dzieł sztuki z rejestru zabytków, nakazując podjęcie kroków w kierunku ich odzyskania. Jak widać, urzędnicy niespecjalnie się przejęli, bo zgubę zgłosili dopiero pismem... z dnia 10 marca 2008 roku, coś około 20 lat po zaginięciu.
Identyczne są losy mosiężnego dwupoziomowego żyrandola z XVIII wieku. Zaginął w latach 1976-1988, a pod odrzuceniu wniosku urzędników o skreślenie z rejestru, miasto sprawę zgłosiło policji w 2008 roku. W podobnie tajemniczych okolicznościach zaginęła figura Marii Magdaleny z kościoła w Sarbii w gminie Kołobrzeg. Zaginęła prawdopodobnie pomiędzy 1985 a 1994 rokiem. Zabytek pochodzi z początku XVI wieku i gdyby nie spis z natury, nikt nie dowiedziałby się o jej zaginięciu. Podobnie zresztą zaginął lichtarz cynowy z 1641 roku z tego samego kościoła.
Książka Marka Łuczaka pokazuje brak właściwego podejścia do zabezpieczenia zabytków i lekceważenia ochrony dóbr kultury przez ich właścicieli. Nie licząc kołobrzeskiego muzeum, pozostali właściciele zaginionych zabytków o utracie swojego mienia dowiadywali się, przynajmniej oficjalnie po latach, gdy ustalenie sprawców jest oczywiście niemożliwe. Dobrze, że przynajmniej można o tym przeczytać.
Każdy, kto chciałby się zapoznać z książką "Policja w walce o zabytki", może to zrobić, pobierając ją pod linkiem (pobierz pdf 63 mb). Książka trafi również do bibliotek i instytucji kultury.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.