W poniedziałek ujawniliśmy działanie fikcyjnych kont na Facebooku. Z jednego z nich pomawiano dziennikarzy, zarzucano im związki homoseksualne, a także kołobrzeskiego posła. Obrzydliwe wpisy były podawane przez działaczy kołobrzeskiego Prawa i Sprawiedliwości. Potem je usuwano (przeczytaj). Dziś podajemy dalsze fakty z tym związane.
O całej sprawie jeszcze w sobotę został poinformowany lider kołobrzeskiego PiS Czesław Hoc. Zacytowaliśmy mu wpisy, powiedzieliśmy kto za tym stoi, a także, że w podtekście to on jest tam wymieniany. Na pośle nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Nazwał to dyrdymałami. Gdy zaczęliśmy pytać o fejkowe konta, zaczęto przypuszczać na nas kolejne ataki. Każdy, kto zna sytuację w Kołobrzegu, mógł się zorientować w sytuacji. Zaczęły także znikać niektóre wpisy. W ogóle, jedno się pojawiało, co innego znikało. W niedzielę o godz. 16.00 spotkaliśmy się z Czesławem Hocem. Polityk PiS nie widział nic złego we wpisach i oskarżeniach o homoseksualizm, a wręcz się podśmiewał. Całą sprawę obrócił w żart. Został również poinformowany, że w poniedziałek o tym napiszemy. Nie zrobiło to na nim wrażenia, stwierdził, żeby pisać. Co więcej, poseł zaprosił do swojego biura Jarosława Banasia. Ten się pojawił i zaprzeczył, jakoby to on pisał jako Marek Wertyński. – Tak myślałem – odpowiedział Hoc. Jako przedstawiciel naszej redakcji zapowiedziałem, że sprawę oddajemy do sądu i do prokuratury.
Zanim w poniedziałek o godz. 7.00 ukazał się nasz artykuł, z Facebooka zostało usunięte konto Marka Wertyńskiego, autora wpisów, od których cała sprawa się zaczęła. Przestał także działać profil „Kołobrzeg Bez Cenzury”. Dlaczego jeszcze przez naszą publikacją znikły te konta? Co takiego się stało po spotkaniu w biurze posła Hoca? Chcielibyśmy zadać te pytania kołobrzeskiemu parlamentarzyście, ale ten z nami nie rozmawia.
Po naszej publikacji, rozdzwoniły się telefony. Kołobrzescy politycy opowiadali o tym, jak z fejkowych kont próbowano przeniknąć na ich profile, wydobywano informacje, siano zamęt. Wszyscy wprost łączą te konta z jedną osobą. Co więcej, wskazano nam inne, dodatkowe konta, które są prowadzone przez tę osobę, a są fikcyjne. Konta te działały w podobny sposób, miały podobne treści i sfałszowaną tożsamość. Zdjęcia były ściągane z różnych stron z internetu. Łączyło je również zaangażowanie w nieistniejący już profil „Kołobrzeg Bez Cenzury”.
Po naszej publikacji zawrzało także w kołobrzeskim Prawie i Sprawiedliwości. W wymienianych wiadomościach krytykowano moją osobę. Pisano także o utracie profilu „Kołobrzeg Bez Cenzury”, jak się okazuje, bardzo ważnego dla tej partii. A to tam szerzono m.in. różne podejrzane wpisy na różne osoby i wymieniano się informacjami. Ten profil został skasowany nie bez powodu. Jeden z działaczy PiS postanowił napisać o tym na grupie partyjnej na Facebooku, naiwnie tłumacząc, że myślał, że ten związek homoseksualny jest pomiędzy Robertem Dziembą a posłem Markiem Hokiem. Poseł Marek Hok jest heteroseksualny i nic go ze mną nie łączy. Nie utrzymujemy nawet żadnej znajomości. Pan Marek bywa, że się skarży, że w ogóle o nim nie pamiętamy, bo jest u nas gościem może raz na rok. Ale widać, dla działacza PiS było ważniejsze podać dalej obleśną informację także o Dziembie, bo przecież może się wydawać, że wolność słowa to także wolność plucia.
Po naszym artykule, zaczęły także znikać kolejne fałszywe konta. Na Facebooku nie znajdziemy już Krzysztofa Rudego, a także Anety Horst. Ale działa np. Kamil Wiktorski, konto działające na tej samej zasadzie, co te nieistniejące. Kolejną reakcją po artykule było oświadczenie posła Czesława Hoca, który dopiero po publikacji na portalu stwierdził, że opublikowaliśmy tekst rozpowszechniający „rynsztokowe treści”. Co takiego zmieniło się w ciągu 24 godzin? W oświadczeniu nie ma ani słowa, że w ten sposób ucierpieli także inni, w tym Robert Dziemba i Piotr Rybczyński, szkalowani za karę, za to, że krytykują sposób finansowania Kołobrzeskiej Orkiestry Kameralnej (przeczytaj). Zamiast ścigać sprawcę, Hoc pozywa dziennikarza, który ujawnił sprawę. Jak informując nas osoby śledzące inne profile, z niektórych kont zaczęły znikać połączenia z fejkowymi kontami, wymiana zdań, a także usuwano podawane dalej informacje, nawet te nieszkodliwe.
Dokładnie rok temu, w Kołobrzegu dużo mówiło się o mowie nienawiści i hejcie w sieci. Jak widać, niewielki przyniosło to rezultat.
Robert Dziemba
Fot. Wikimedia
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.