Jak to mawia mój kolega z Radia Kołobrzeg, redaktor Piotr Rybczyński: szukaj tego, kto korzysta. Jest kilka osób, które skorzystałyby na odwołaniu Adama Hoka. Po pierwsze, osłabiałoby to, i to znacznie Klub Nowy Kołobrzeg. Straciłby on już drugiego radnego (niedawno odszedł Piotr Lewandowski, którego zastąpił radny Kołobrzeskich Razem). Zostałaby tam osamotniona Agnieszka Trafas. Wzmocnieniu zaś uległaby lewa strona Kołobrzeskich Razem. Mandat po Hoku objęłaby zapewne Krystyna Strzyżewska. Trzeba także powiedzieć, że Adama Hoka próbuje się zamieszać w różne afery bądź działania na styku polityki i biznesu. W Kołobrzeskich Razem to jemu przypisywano wykreowanie Artura Dąbkowskiego. Tymczasem, kto uważnie obserwuje kołobrzeską politykę, ten widzi, że to, co pokazuje się mieszkańcom na politycznej scenie, to coś zupełnie innego, niż rozgrywa się w kuluarach… I na tym poprzestańmy.

W maju 2019 roku powstała spółka „Maltagarden”, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Początkowo, w jednoosobowym zarządzie, prezesem był Adam Hok, jednocześnie wówczas szef Klubu Nowy Kołobrzeg. A potem dzieją się rzeczy opisane w piśmie przez radnego Jacka Woźniaka do wojewody (przeczytaj). W skrócie: spółka „Maltgarden” prowadzi działalność na majątku miejskim. W związku z tym, z końcem maja 2021 roku Adam Hok został odwołany z zarządu spółki. Jego miejsce zajął Rafał Kolikow. Według Woźniaka, Hok prowadził jednak działalność wspólnie z innymi osobami, jako wspólnik tej spółki, który ma w niej 25% udziałów, co więcej, jako prezes został wykreślony w KRS z pełnionej funkcji dopiero w październiku, a więc gdy już wiedział, że radny Woźniak interesował się jego działalnością. Problem w tym, że zmiany w zarządzie spółki mają charakter konstytutywny. Nie można ich kwestionować opóźnionym wpisem do KRS. Po prostu wchodzą w życie z dniem podjęcia. Zapytany o to przez naszą redakcję Adam Hok poinformował, że wniosek do KRS wypłynął na początku czerwca (spółka ma na to 7 dni, ale jak się spóźni, nie czekają jej za to żadne konsekwencje). Jak widać, sąd nie spieszył się ze zmianami...

Wnioski, wydaje się, płyną z tego oczywiste. Po pierwsze, spółka Maltgarden nie tylko ma prawo, ale wręcz obowiązek przetwarzać kapitał i go pomnażać. Adam Hok, zgodnie z prawem został odwołany z organu tej spółki, widząc kolizję z prawem w zakresie korzystania przez nią z zasobów gminy, a jednocześnie z zajmowaniem stanowiska prezesa. Zachował swoje 25% udziałów, co nie stanowi naruszenia prawa, bo jako udziałowiec nie kieruje spółką. Można by wszakże doszukiwać się tu uprawnienia do wydawania poleceń zarządowi spółki z o.o. (vide zapis art. 375¹ KSH, zabraniający takich czynności w spółce akcyjnej), ale jest jeden problem: Hok nie ma większościowego pakietu udziałów, a więc jest mniejszościowym udziałowcem i trudno go posądzać o coś, czego formalnie nie może. Za chybiony należy więc w całości uznać zarzut Jacka Woźniaka, oparty na art. 24f ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym, gdyż w obecnej sytuacji prawnej w omawianym zakresie, Adam Hok nie prowadzi działalności gospodarczej. Skoro tak, Radzie Miasta nie pozostanie nic innego, jak właśnie w ten sposób poinformować wojewodę i odmówić uchylenia mandatu radnego Klubu Nowy Kołobrzeg, no chyba, że ktoś ma jeszcze jakieś karty, których nie odkrył. Bo jeśli ich nie ma, to pozostanie lekki niesmak i niespełnione marzenia o zmianach w Radzie Miasta. Ot, kołobrzeska polityka od kuchni...

Robert Dziemba