252 osoby - tylu uchodźców zakwaterowano w Kołobrzegu, w większości w obiektach publicznych i samorządowych. Jak mówi Ilona Grędas-Wójtowicz, zastępca prezydenta miasta ds. społecznych, liczbę tę można śmiało pomnożyć przez 4, a więc jest to ponad 1000 osób. Pokrywa się to z ustaleniami Straży Granicznej, do której zgłaszają się osoby, które przybyły do Kołobrzegu. Podczas sprawdzenia okazuje się, że w takim miejscu są 3 czy 4 osoby.

W mieście wyczerpały się już miejsca dla uchodźców. Tyle, ile przygotowano, tyle zostało zajętych. Dziś do Kołobrzegu przybyła grupa 13 uchodźców, którzy zostali skierowani do Hali Łuczniczki, gdzie jest punkt tymczasowy, w którym mogą się oni schronić. Do Kołobrzegu przybywają Ukraińcy, którzy pomijają punkty recepcyjne, nigdzie się nie zarejestrowali, ale przyjeżdżają do miasta nad Parsętą, bo jest i tak, że ich bliscy czy znajomi już tu są. Dużym problemem jest również fakt, że koszt pobytu według uznania wojewody to 40 zł, co jest kwotą nieadekwatną do ponoszonych kosztów, przy czym, w obecnej sytuacji, jak zaznacza zastępca prezydenta, jest to kwestia drugorzędna.

Jak dodaje Ilona Grędas-Wójtowicz, przybyli do nas Ukraińcy, jeśli tylko mogą i są w dobrej kondycji psychicznej, od razu pytają o pracę, czy jest dla nich miejsce. Gmina Miasto Kołobrzeg przygotowuje również miejsca dla dzieci, które muszą realizować obowiązek szkolny. Niektóre dzieci trafiły do przedszkola w Podczelu, gdyż tam były wolne miejsca. Jak powiedziała dziś w "Studio Reduta" zastępca prezydenta miasta, miejsca w przedszkolach dla dzieci uchodźców nie będą organizowane kosztem kołobrzeżan. Więcej w materiale wideo.