Koncert na początek festiwalu w bazylice miał charakter polsko-rosyjski. Trudno mieć pretensje do artystów, ale spodziewałem się czegoś więcej...
Od początku zastanawiałem się, czy to dobry pomysł, aby festiwal inaugurował kwartet. Koncerty kameralne do tej pory jakimś szczególnym powodzeniem w historii "Muzyki w Katedrze" się nie cieszyły. Tak też było i tym razem. Oczywiście, trudno odmówić talentu artystom z Royal String Quartet - wręcz przeciwnie, młodzi muzycy świetnie czuli się w wybranych przez siebie na ten wieczór kompozycjach, grali bardzo dynamicznie i sprawnie. Niestety, dźwięk był wzmacniany przez mikrofony. To było nie do zniesienia i kompletnie zepsuło koncert inauguracyjny. Popularny Kwartet smyczkowy op. 10 Claude Debussy'ego brzmiał miejscami jak radio w łazience. Szkoda.
Po drugie, "Muzyka w Katedrze" miała być w zamierzeniu festiwalem po części sakralnym. Ale zarówno Debussy jak i I kwartet smyczkowy "Już się zmierzcha" Góreckiego, dynamiczny, miejscami przesadny, niespecjalnie korespondował z gotyckim wnętrzem sakralnym, jego akustyką i wyposażeniem. Zresztą, repertuar najbliższych koncertów również ma podobny charakter. Co więcej, charakter międzynarodowego festiwalu to już tylko szum w nazwie. Przyjedzie Międzynarodowa Młodzieżowa Orkiestra Symfoniczna, składająca się w większości z Polaków, Orkiestra Europejskich Warsztatów Muzycznych - w większości też Polacy, czy Chór Kameralny z Maulbronn. A w ramach wieczoru muzyki hiszpańskiej, wystąpi Meksykanka. Tylko czy o to chodziło? Czy w tym kierunku powinien zmierzać festiwal, który w ostatnich latach traci na znaczeniu, bo zbyt mało wnosi sobą do kultury regionu, w sumie poza zapewnieniem rozrywki kulturalnej w okresie sezonu?
Na koniec XII festiwalu słyszeliśmy o nowej formule, która miała się ukazać w tym roku. Jak dla mnie, kwartet na inaugurację to za mało. Podobnie wprowadzanie gitar do kościoła - aż dwa koncerty na sześć. I zero koncertów organowych - pierwszy raz w historii tego festiwalu, król instrumentów nie odezwie się ani razu. To nieporozumienie.
Być może są i tacy, którym inauguracja się podobała - zapewne tak było. Widziałem ziewającego polityka, panią, która oganiała się od spadających płatów kurzu na jej głowę, śpiącego słuchacza w białym podkoszulku... Za tydzień wystąpi Łukasz Kuropaczewski z gitarą. Posłuchamy, może tegoroczny festiwal się odczaruje...
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.