Pożar zobaczyli ludzie na dworcu PKP w Dygowie. Zawiadomili strażaków w Kołobrzegu. Do gaszenia wyjechały łącznie 3 wozy straży pożarnej.
Ogień faktycznie był duży. Z daleka wyglądało to, jakby płonął dom. Prawda jest jednak taka, i szybko pojęli ją przybyli na miejsce strażacy, że to przed ogródkiem, jeden z właścicieli podpalił gałęzie przyciętych drzew. Jak zobaczył, że te wozy strażackie przyjechały do niego, wziął wiaderko i ogień ugasił. Przestraszył się bardziej strażaków, niż strażacy ognia, którzy przy okazji zawrócili wysłany do akcji ciężki wóz ratowniczo-gaśniczy, który zdążył wyjechać z Kołobrzegu. Sprawa jednak szybko się nie zakończyła, gdyż ochotnicy z Dygowa wjechali na pole i... ugrzęźli. Na pomoc wezwali ciągnik. Zamiast gasić pożar, wieczorem musieli umyć samochód.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.