Od pewnego czasu docierają do mnie głosy inicjatorów podziału Gminy Kołobrzeg na dwa samorządy lub włączenia części miejscowości do sąsiedniego Kołobrzegu.

Jako wójt pełnię swój urząd po to, by wykonywać wolę większości mieszkańców, którzy najlepiej wiedzą, co jest dla nich dobre. Jako mieszkaniec wciąż mam jednak swój głos, jako jeden z nich. Mógłbym go zachować dla siebie. Jednakże wydarzenia ostatnich dni skłaniają mnie do dokonania pewnego podsumowania i komentarza naszej burzliwej ostatnio gminnej codzienności. Tym bardziej, że pewne sprawy i tematy, jak choćby ten wspomniany powyżej, nabrały tempa sugerującego mieszkańcom, że dokonują się właśnie rzeczy wielkie i fundamentalne. Niektórzy być może zastanawiają się – w jakiej gminie, a może mieście obudzę się jutro? Co to dla mnie oznacza? Szukają odpowiedzi, podpowiedzi, własnego zdania. I w tym momencie, tym wszystkim osobom chcę powiedzieć jasno i wyraźnie – żadnej rewolucji nie będzie. Nic nie odbędzie za Waszymi plecami, obok Was, ani za szybko. Jeśli dokonają się zmiany, to chcę aby były to zmiany ewolucyjne. Naturalnym procesom zmieniającego się świata mówię TAK. Rewolucji, „pomnikom” kadencji jednostek i niezrównoważonym ambicjom mówię NIE.

A teraz od ogółu do szczegółu. Jeszcze przed kilkoma dniami mieliśmy w gminie do czynienia z dyskusją grupy inicjatorów wydzielenia z Gminy Kołobrzeg Dźwirzyna, Grzybowa i kilku miejscowości. Inicjatorzy ci wyrażają opinię, że te nadmorskie turystyczne enklawy są niedoinwestowane i niedocenione, choć przynoszą główne zyski i są motorem rozwoju. W związku z tym powinny się odłączyć i utworzyć własny samorząd, który nie byłby obciążony koniecznością utrzymania rejonów biedniejszych i o innym charakterze. To czy samorząd taki podołałby finansowo organizacji, utrzymaniu i rozwojowi to jedno. To czy podział taki byłby moralny i racjonalny to drugie. Do zajęcia oficjalnego stanowiska w tej sprawie zainspirowały mnie słowa mojego niedawnego gościa, prezydenta Kołobrzegu Janusza Gromka, który stwierdził: „… żaden Rząd nie zgodzi się na taki podział samorządu. Byłoby to niezgodne z jakąkolwiek etyką i racjonalizmem. Jako prezydent uzdrowiska, kurortu również zmagam się z mocnym i uzasadnionym lobby branży hotelowej i turystycznej, które domaga się inwestycji i rozwoju tych najbardziej dochodowych dla miasta dzielnic. Ja jednak muszę dbać również o rejony biedniejsze, a nie pozbywać się ich. To nie możliwe, jesteśmy bowiem jednym organizmem”.

Jednocześnie Janusz Gromek widzi szansę powodzenia włączenia całej wiejskiej Gminy Kołobrzeg do miasta i utworzenia metropolii podobnej do innych powstałych na skutek wchłonięcia tzw. Gmin obwarzankowych do dużych miast. Taki stan rzeczy może okazać się naturalny. Dlaczego? Jeśli ktoś będzie mówił, że dlatego ponieważ jest to ogromna szansa dla gminy, podniesienie rangi, standardów, inwestycje, możliwości komunikacyjne, komunalne itd., nie do końca będzie miał rację. Rację będzie miało miasto, które zyska w ten sposób nową przestrzeń. Jaką? Zaplecze gospodarcze, na które nie ma już miejsca w swoich granicach, tereny inwestycyjne, które poszerzą jego ofertę i zapewnią dynamikę rozwoju, działki, ujęcia wody, tereny na kompostownie, oczyszczalnie, rzeszę podmiotów gospodarczych, podatników itd. Czy będzie inwestowało na tych terenach? Szczególnie w rozwój branży będącej konkurencją do wspomnianego silnego lobby hotelarskiego w Kołobrzegu? Trudno powiedzieć, nie wiadomo. Kołobrzeg ma dziś swoje rejony wymagające doinwestowania i rozwoju, co w dobie kończących się środków unijnych będzie trudne, a konieczne. Powiedzmy szczerze – miasto nie będzie budowało drugiej konkurencyjnej mariny w Dźwirzynie, czy hoteli, na co wydawać by się mogło liczą niektórzy.

Aby zdać sobie sprawę z następstw takiego obrotu sprawy, trzeba by przeanalizować sytuację samorządów, z którymi tak się stało. Zbadać przemiany społeczne i ekonomiczne. Obserwować, dyskutować, wyciągnąć wnioski, odpowiedzieć na pytanie jak zmieni się nasza rzeczywistość i czy to nam będzie odpowiadało. Na samym końcu decydować. Być może taki proces nas czeka i być może takie decyzja zapadną. Muszą one być jednak skutkiem naturalnego procesu ewolucyjnego, następstwem zmian jakie następują z biegiem czasu, nie zaś szumną rewolucją, zwieńczeniem czyjejś kadencji czy ambicji, które pogrążą zamiast rozwinąć. Jak podkreśla prezydent Kołobrzegu – jest ZA włączeniem gminy do granic administracyjnych miasta i powody jego są oczywiste. Podejmie stosowne rozmowy z radnymi Rady Miasta.

Mamy więc do czynienia z dylematem. Pochylamy się nad mapą Gminy Kołobrzeg, z jednej strony z władzami Kołobrzegu, z drugiej z inicjatorami wyłączenia Dźwirzyna, Grzybowa i innych. Każdy, w trosce o dobro interesów pewnych grup, ma argumenty by zakreślić na niej inne granice, nazwy. Dlaczego tego chcą? Dlatego, że Gmina Kołobrzeg jest silna, mocna i bogata. Jest zróżnicowana, ale nie różni jej to od wielu innych. Stańmy dziś nad mapą Gminy Kołobrzeg w obecnym kształcie, ze świadomością jej kondycji finansowej, możliwości, mocnych stron, warunków, atutów, bogactwa naturalnego, zasobów, tożsamości i potencjału społecznego. Z nową strategią rozwoju i rozsądkiem.

I jeszcze raz zadajmy sobie pytanie: dzielić? Przyłączać? Czy rozwijać, wzmacniać, budować i czerpać pełnymi garściami z wielu możliwości współpracy i korzyści wynikających z bliskości miasta, które może zaoferować nam równie wiele, co my jemu. Łączyć może nas wiele, a różnić możemy się pięknie. Zarówno od miasta, jak i we własnych granicach. Więc czy  jako Włodzimierz Popiołek jestem ZA dzieleniem, ZA przyłączaniem do Kołobrzegu czy PRZECIW? Jestem ZA Gminą Kołobrzeg silną, mocną ludźmi i bogatą, gminą równych szans rozwoju.

Włodzimierz Popiołek
Wójt Gminy Kołobrzeg