Strażacy starają się uratować jedną z dwóch saren, które weszły na zalodzone morze. Jedna z nich dryfowała na krze, a teraz wpadła do lodowatego Bałtyku.
Dziś około południa, mieszkaniec Ustronia zaalarmował straż pożarną po tym, jak zobaczył dwie sarny mające problem z wydostaniem się z pola lodowego w okolicy ośrodka "Wodnik". Lodowe czapy są w tym miejscu na tyle wysokie, że sarnom nie udało się wydostać na brzeg i błądziły coraz dalej w kierunku północnym. W momencie gdy przybył nasz reporter i strażacy z Ustronia i Kołobrzegu, na krach widać było już tylko jedną sarnę. Strażacy postanowili zagonić sarnę w kierunku wschodnim, czyli tam, gdzie lód nie utworzył tak wysokich tworów jak przy "Wodniku". Natomiast wejście na krę przy "Wodniku" i próba zwabienia zwierzęcia byłyby zbyt ryzykowne i mogłoby to je spłoszyć. Na szczęście sarna, po przejściu około 600 metrów znalazła się w miejscu umożliwiającym zejście na brzeg i pobiegła do nadmorskiego lasu.
Po południu mieszkancy zauważyli na wysokości Sianożęt kolejną sarnę. Była na krze, a potem wpadła do wody. W ratunek dla sarny mocno zaangażował się wójt Jerzy Kołakowski. - Rozmawiałem w tej sprawie z wojewodą i Ochotniczą Strażą Pożarną "Tryton" - mówi naszemu portalowi. - Ale nikt nie ma takie sprzętu a ratownicy nie mają szansy jak wejść do wody. Czekamy aż coś uda się więcej w tej sprawie zrobić, ale nadchodzi zmrok i nie będzie to łatwe.
Relację z akcji zamieścimy w godzinach wieczornych.
Tekst i foto GM
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.