Strażacy z Ustronia postanowili nocą przejechać ulicą Kościuszki. Okazało się, że gdyby w którymś z ośrodków wybuchł pożar, byłby problem.

Nie od dziś wiadomo, że turyści parkują jak chcą, bo gdzieś zaparkować muszą. Właściciele miejsc noclegowych czy ośrodków nie wszędzie mają właściwą ilość miejsc parkingowych, o ile w ogóle ją mają. A wówczas, auto stać gdzieś musi, zaś znaki zakazu są, bo ktoś je tam postawił - jego sprawa. Strażacy ochotnicy widząc tego rodzaju nieodpowiedzialne zachowania, postanowili sprawdzić, czy ich średni wóz ratowniczo-gaśniczy jest w stanie przecisnąć się przez powstałe wąskie gardła. W niektórych miejscach przejazd był niemożliwy, trzeba było czekać na przyjście właściciela pojazdu. Jak mówią strażacy, najgorzej jest przy hotelach i ośrodkach na Kościuszki. Zwracają też uwagę, że w przypadku zagrożenia tego rodzaju obiektów, na miejsce przyjeżdżają większe wozy, jak podnośnik hydrauliczny czy ciężki wóz gaśniczy z Kołobrzegu.

Co ciekawe, o sprawie mieszkańcy informowali Urząd Gminy Ustronie Morskie. Sekretarz Tomasz Grobla urzędowo wyjaśnił, że od tych spraw są policjanci, a gmina niewiele w tej sprawie może zrobić...