Półfinały kończyliśmy w Kołobrzegu, mając lepszy bilans punktowy w fazie zasadniczej. Trzeci, decydujący o awansie mecz (11 maja) graliśmy więc „w domu”, licząc na doping kibiców, przyjazne ściany hali, znajomość koszy i boiska… Nie udało się.
Byliśmy zawsze krok za rywalem. W meczu statystycy odnotowali osiem remisów i cztery zmiany prowadzenia. Najwyższe nasze trzypunktowe prowadzenie, przyćmione zostało jedenastoma oczkami przewagi gości. Już w pierwszej kwarcie „pod górkę”; czterema przewagi dla krakowian. Połówka tylko trzema , przy małej przewadze w zbiórkach (12:9) i podobnych liczbach asyst, strat, przechwytów. Nadal twarda walka o pozycje, o przełamanie przeciwnika. Chwilami wieje optymizmem, wydaje się, że „zaskoczy” nasza gra. W trzeciej kwarcie znowu remisy asyst (12:12), strat (14:14), przechwytów(9:9), nawet skuteczność podobna (46,7:46,8). Goście jednak zbierają więcej piłek z tablic (23:29), przy naszej niezaprzeczalnej przewadze wzrostu. Ta kwarta kończy się ośmiopunktową przewagą AGH. Ostatnia kwarta; nadal blisko przeciwnika i przegrana jednym punktem, i wszystko to mało, żeby zniwelować straty oraz przechylić szalę zwycięstwa. Popełniamy 21(dużo !) strat, dajemy mniej zbiórek (32:37) i asyst (16:19), remisowo kończymy zawody w statystyce przechwytów (12:12) i choć przeważamy w blokach (5:0) oraz mamy lepszą skuteczność rzutów z gry (48,2:44,1), mecz przegrywamy. Jak to się mogło stać? Gracze Kotwicy trafili we własnej hali tylko 4 „trójki” (przy ośmiu przeciwników). Nie „wchodziły” rzuty spod kosza, jak również z półdystansu. Nadto akademicy byli nieco aktywniejsi, rzucali więcej, w tym także po zbiórkach w ataku. Jednym słowem byli lepsi. Nie przypadek więc sprawił wysoką przegraną Kotwicy w Krakowie. Wydaje się, że jest tam zespół, w przeciwieństwie do indywidualnych zrywów „czarodziejów”. Także świetne czytanie nieskomplikowanej gry kołobrzeżan, pozwalało na skuteczne stawianie obrony. Na wiele wyprowadzanych zagrań gospodarzy, goście mieli przygotowaną odpowiedź, pomijając ich niesamowitą determinację i wolę walki. Zresztą wcześniejsze ich wypowiedzi, były w tonie optymistycznym, przy stwierdzeniach, że Kotwica to zespół obliczalny, grający schematy, a z takimi gra się łatwiej. Warto tylko jeszcze dodać, że przeważaliśmy w zdobywaniu punktów po stratach (20:14), spod kosza (42:28) i po szybkim ataku (21:12). Cóż, jak się okazuje, za mało to jednak, żeby wygrać półfinał.
Na pierwszą ligę szanse jeszcze są. Kotwica (jeśli chce awansować???) musi wygrać dwa mecze z Asseco II, drużyną jej grupy, z którą dwa razy już wygrała w rundzie zasadniczej. Nie wiadomo, czy zagrają wszyscy zawodnicy, ale szanse na awans są nadal. Pierwszy mecz w Kołobrzegu, w sobotę 14 maja, o godz. 18.00.
Kotwica 50 Kołobrzeg - AGH Kraków 65 : 74 (12:16, 19:18, 19:24, 15:16)
Kotwica 50 : P.Pawłowski 13 (1x3, 6 zb., 2 as.), D.Mieczkowski 12 (8 as.), P.Kowalczuk 11, G.Arabas 8 (2x3, 6 zb., 3 as.), Ł.Wichniarz 8 (5 zb.), M.Chudy 7 (1x3), M.Djurić 4 (4 zb.), D.Neumann 2, G.Dobriański, M.Szewczyk, A.Małetko
AGH Kraków : B.Wróbel 22(4x3), M.Borówka 12 (1x3, 5 zb.), M.Maj 12 (1x3, 9 zb.), J Krawczyk 12, D.Kalinowski 7 (1x3, 9 zb.), R.Kolka 5, T.Zych 3, A.Urban 1
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.