Tego potrzebowaliśmy: porządnej wygranej na własnym boisku. I udało się. Outsider pokonał lidera. Budujący był również fantastyczny doping kibiców.
Mało kto dawał nam szanse na zwycięstwo, ale wielu w to wierzyło. Po ostatnich porażkach Czarodziejów z Wydm spadliśmy na samo dno tabeli, co w dodatku zbiegło się z wieściami o planowym spadku drużyny z ekstraklasy. Do tego doszła również niefortunna informacja o wyrzuceniu z drużyny Teda Scotta. A jednak udało nam się pokazać, że nie należy nas lekceważyć "póki my żyjemy".
Pierwsza kwarta zaczęła się dla nas fatalnie. Czarni szybko odskoczyli do przodu, zabierając nam piłkę i rzucając celnie do kosza. Ale ku radości kibiców, Ted Scott przełamał naszego pecha i zaczęliśmy odrabiać straty. Przy stanie 2:9 wydawało się to trochę komiczne, jednak Kotwica po prostu ten mecz musiała wygrać. Co innego chcieć, a co innego zrobić. Wyraźnie nie wychodziło nam w ataku, a w pierwszej kwarcie na boisku wyraźnie dominował czarny kolor, stąd też nie dziwi wynik 12:18. W drugiej kwarcie było lepiej.
Druga połowa spotkania to wyraźna poprawa gry, ale przede wszystkim skuteczności w wykonaniu Czarodziejów. Ted Scott pokazał, że trochę zbyt wcześnie spisano go na straty i po wykonaniu kilku wspaniałych akcji spowodował, że kibice, którzy dopingowali ze wszystkich sił, oszaleli z radości. Zresztą Scott zdobył aż 29 punktów, więc jest bezdyskusyjne, że zagrał dobry mecz. Dobry także dlatego, bo wygrany. Zadecydowała o tym ostatnia kwarta. Mówił o niej niedawno trener Dariusz Szczubiał, uczulając zawodników na grę do końca, na skupienie do ostatniej syreny. Niestety, to właśnie te końcówki i przegrane punktem czy dwoma, Czarodzieje zobaczyli sam koniec tabeli. Czarni zagrali pod nasze dyktando. Zobaczyliśmy na boisku prawdziwą drużynę, która swoją grą spowodowała, że liderzy posmakowali porażki. A my nie jesteśmy już ostatnimi w ekstraklasie.
NA słowa uznania zasłużyli sobie kibice, którzy od samego początku bez chwili wytchnienia kibicowali Czarodziejom. Na początku pojawiły się plansze z kotwicą, a potem był głośny śpiew i okrzyki, które w pewnym momencie nawet osłupiły sektor gości. Kibice Czarnych na derby Pomorza Środkowa przyjechali nieźle przygotowani, ale w dopingowaniu też przegrali.
KOTWICA KOŁOBRZEG - CZARNI SŁUPSK 78:68
12:18, 21:17, 14:17, 31:16
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.