W meczu inaugurującym nowy sezon, Kotwica Kołobrzeg przegrała z Anwilem Włocławek. Widać natomiast, że jest to drużyna, która ma potencjał.

Początek meczu był wyrównany, jednak pod koniec pierwszej kwarty koszykarze Kotwicy Kołobrzeg zdobywali punkty bez niemal żadnej odpowiedzi Anwilu. Arabas, Corey i Mosley - to nazwiska, które fantastyczną grą dodały gospodarzom skrzydeł. Wielu kibiców przyszło do Hali Milenium zobaczyć, jak "nasi" są pogrążani przez jeden z najlepszych zespołów ekstraklasy, gdy tymczasem to my dawaliśmy gościom lekcję gry w koszykówkę. Także druga kwarta to pewne prowadzenie Kotwicy w ataku.

Wszyscy zastanawiali się, co Czarodzieje pokażą w drugiej połowie meczu. Do szatni, zawodnicy Anwilu schodzili w niewesołych nastrojach. I trzecia kwarta im ich nie poprawiła. Kotwica Kołobrzeg grała świetnie. Szybkie zbiórki kończyły się równie szybkim i skutecznym atakiem. W tej kwarcie padły aż 3 celne rzuty za 3 punkty (Arabas, Mosley, Zyskowski). Kotwica prowadziła 58:47 i nic nie zapowiadało katastrofy. A jednak w trzeciej kwarcie zawodników ogarnęła dziwna niemoc. Nie byliśmy w stanie przebić bloku Anwilu, który ripostował szybkim atakiem, na ogół celnym. IV kwarta zakończyła się wynikiem 11:34, a więc gospodarze stracili aż 23 punkty. I tym samym przegrali to spotkanie.

Na pewno kibice zostali mile zaskoczeni postawą drużyny, która została sformowana na kilka tygodni przed rozpoczęciem sezonu, a którą media spisały na pożarcie. Widać potencjał zawodników, jest wola walki. Teraz potrzeba większej skuteczności i nieco lepszej strategii.

KOTWICA KOŁOBRZEG 69:81 ANWIL WŁOCŁAWEK
(25:14, 15:14, 18:19, 11:34)