Mecz derbowy w Koszalinie zakończył się tym, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić, a więc porażką Kotwicy. Najgorzej było w ostatniej kwarcie.
W tym meczu mało kto obstawiał wygraną gości. I trudno się dziwić, gdyż Kotwica Kołobrzeg to zespół zajmujący ostatnie miejsce w tabeli. Nie szło nam od samego początku. To AZS objął prowadzenie i zmierzał w z góry ustalonym kierunku. Kotwica grała słabo, a jej skuteczność była fatalna. Ale w drugiej części pierwszej kwarty Czarodzieje z Wydm wzięli się za nadrabianie strat i objęli prowadzenie. Sporo w tym zasługi Matthew Rosińskiego. Pierwszą kwartę przegraliśmy i choć w drugie próbowaliśmy odrabiać straty, to jednak AZS zbyt szybko uciekał do przodu.
Drugą połowę meczu zaczęliśmy stratą 8 punktów. W tej części meczu było widać, że Kotwica jako drużyna grać potrafi. 3 rzuty za 3 punkty Grzegorza Arabasa pozwoliło utrzymać nam kontakt z drużyną AZS. Niestety, mieliśmy zbyt dużo problemów ze skutecznością, zbyt późno wykańczane akcje i złe podania - AZS wykorzystywał nasze błędy bezlitośnie, a w 4 kwarcie po prostu nas rozjechał. Nie byliśmy w stanie biegać za piłką wypadającą z naszego kosza. I choć udało nam się zdobyć kilka punktów, to jednak widać było zmęczenie, a nawet pewną dezorientację. W konsekwencji przegraliśmy aż 32 punktami.
AZS KOSZALIN 95:63 KOTWICA KOŁOBRZEG
(17:12, 21:16, 24:20, 33:15)
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.