W Podczelu dalej odbywają się nielegalne wyścigi. Kierowcy nie tylko palą gumę, ale również pędzą po pasie startowym z ogromną prędkością.
Walające się fragmenty drutów i gumy, smród spalonych opon i ślady po czterokołowych akrobacjach. To krajobraz po niedzielnym zlocie na lotnisku w Podczelu. Spotkanie miłośników palenia gumy miało charakter nieoficjalny. Ścigali się na pasie bez żadnego zabezpieczenia, bez wyłączenia pasa ani jego wlotów. Liczniki BMW rzadko zatrzymywały się na 150 km/h. Kierowcy, którzy przypadkiem wjechali w to miejsce musieli szybko zjeżdżać na bok, aby uniknąć zderzenia. To samo turyści: zarówno piesi jak i rowerzyści. Wystarczyło, żeby samochód palący gumę wypadł ze swojego toru, a tragedia byłaby gotowa.
Nie miejscu wyścigów nie pojawiła się ani Straż Miejska ani Policja, choć funkcjonariusze wiedzą o takich praktykach. Przy krawędziach pasa nie brakuje krzyży i zniczy. Wydarzyło się tam już kilka wypadków. Dochodziło również do sytuacji niebezpiecznych. W lipcu 2009 roku zginął tam 31-letni motocyklista. To jednak odstrasza niewielu, a władze miasta są bezradne. Głośniej zrobi się, gdy dojdzie do kolejnej tragedii.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.