Ta kampania była nie tylko spokojna, ale także pozbawiona jakiejkolwiek dyskusji na temat przyszłości miasta. Pozostały nam plakaty i hasła wyborcze.
Za 3 godziny rozpocznie się bezwzględna cisza wyborcza. Potrwa aż do niedzieli do godziny 22.00. To ostatnia szansa na jakiekolwiek podsumowanie. Mijającej kampanii, która w przypadku Kołobrzegu, co trzeba podkreślić ze smutkiem - ze szkodą dla samorządu i demokracji deliberatywnej, ograniczyła się do zaplakatowania miasta. Niektórzy naprawdę nie znali umiaru i plakatowali wszystko i wszędzie. Oto krótkie podsumowanie.
Największe plakaty miał Janusz Gromek. Specjalnie dla niego spółka miejska wynajęła nawet ścianę w bloku przy ul. św. Jerzego. To, że wynajęła ją firma związana z ekipą PO, to małe piwo. W tej kampanii Janusz Gromek takimi drobnostkami przejmował się jak najmniej. Nie przeszkadzało mu nawet to, że służbową Skodą jeździł na debatę wyborczą. Przecież robił to w interesie miasta, a co tam! Najciekawszą przygodę Gromek zaliczył na sam koniec kampanii. Akurat samochód z jego banerem stanął przed jednym z hipermarketów... na miejscu dla osób niepełnosprawnych. Przecież musiał być najlepiej widoczny.
Nie obyło się bez wojny plakatowej. Plakaty nalepiano i zrywano, zrywano i nalepiano, i tak w koło. Gdy już ekipa PO została przyłapana na niszczeniu plakatów konkurencji, stwierdziła, że jej grożono. Niestety, o tym szybko się nie dowiemy, bo zamiast skorzystać ze ścieżki wyborczej, PO wybrała zwykłą. A co, niech trwa wyborczy karnawał, jak się przyda, będzie można wykorzystać. Za to z samego rana zdewastowany został wielki baner Łukasza Czechowskiego. Nie wiadomo, czy to konkurencja, czy też swoi - zazdrość nie wybiera...
Masowo zrywany był Jacek Woźniak. To chyba w zemście za to, że tak dużo plakatów sobie wydrukował. Tomasz Tamborski tak bardzo się wkurzył, gdy jechał ulicą i widział tylko Woźniaka, że aż sprawą zajęła się Policja. Niestety, nic nie wykryła i Woźniak wisi albo stoi niemal wszędzie dalej.
Łupnia dostał Bieńkowski. Najpierw jajkami, a potem jego plakaty i banery krojono i zamalowywano.
Nietypową promocję zgłosili nam mieszkańcy osiedla "Ogrody". Przysłali nam zdjęcia ulotek jednego z kandydatów PO z kopertami z urzędową pieczątką. I tak przebił go jeden z kandydatów SLD, który wywiesił się na komendzie policji. To po raz kolejny podkreśla, że kampania wyborcza rządzi się swoimi regułami. Podczas każdych wyborów są one pisane na nowo.
Zamiast więc debat, dyskusji programowych i komentarzy związanych z przyszłością miasta, możemy jeszcze przez wiele dni oglądać paszcze naszych politycznych ulubieńców. Wybory i tak ktoś wygra, a posprzątać ten propagandowy bajzel jak zawsze jest najtrudniej.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.