Zaczęło się niewinnie. W piątek 6 grudnia 2009 roku ruszył nasz portal. Dziś jesteśmy liderem wśród lokalnych mediów internetowych.

6 grudnia, idealnie w imieniny św. Mikołaja, ludzie pukali się w głowę, niektórzy nawet życzliwie, że powstanie kolejnego portalu w Kołobrzegu to jakieś nieporozumienie. A jednak nasi Czytelnicy regularnie zaczęli nas odwiedzać. Kontrowersyjne teksty i zupełnie inne spojrzenie na miasto, jakże odmienne od kopiowanych urzędowych komunikatów na portalach konkurencji, pozwalało lepiej orientować się w tym, co w Kołobrzegu się dzieje.

Od 1 czerwca dokonaliśmy metamorfozy naszego portalu. Powstała niezwykle skuteczna drużyna: Sławek Chałupniczak, Przemysław Gryń, Robert Dziemba. Połączyliśmy portal internetowy z bezpłatną gazetą w postaci tabloidu. Postawiliśmy na jakość, szybkość i pomysłowość. Jesteśmy przeciwnikami dziennikarstwa kanapowego czy przepisywania newsów od innych. Okazało się, że nasza strategia nie tylko się sprawdziła, ale również daleko wykroczyła poza nasze najśmielsze oczekiwania. Oczywiście, oczekiwanie w krzakach czy moknięcie na deszczu to nic fantastycznego. Ale bez tego nie powstałby żaden ciekawszy artykuł.

Wyszliśmy poza konwenanse. Na naszym portalu mógł pisać każdy. Przekonał się o tym Jarosław Banaś. To wbrew pozorom rzecz nietypowa w Kołobrzegu: wolność poglądów i idei. Spowodowało to, że mamy kilku stałych felietonistów. Pisze do nas Konrad Jaskólski, mecenas Edward Stępień, ostatnio coraz śmielej podchodzi do nas Piotr Pasikowski. Jesteśmy od tego, żeby kontrolować władzę. Może się to wielu nie podoba. Byliśmy za to krytykowani, dyskryminowani w dostępie do publicznych zleceń. Używała sobie na nas władza, choć wiele skandali i przekrętów znalazło swoje ujście tylko na naszym portalu.

Wielu się z nami nie zgadza. Szanujemy to. Pisanie o polityce bez kontrowersji to jak robienie kleju ze śniegu. Gdzie dwóch Polaków tam trzy opinie. Liczy się jednak trafność spostrzeżeń i ich ocena przez Czytelników. Na brak komentarzy narzekać nie możemy. Wiele z nich czytaliśmy kilkukrotnie. Inne wylatywały w powietrze, jeszcze inne są przedmiotem dochodzenia prowadzonego przez policję. Bywa.

My po prostu robimy swoje. Można w to nie wierzyć, ale po prostu robimy to, co każdy z nas z osobna lubi. I jesteśmy w tym konsekwentni. Ale nie byłoby nas, gdyby nie nasi Czytelnicy, nawet nasi najzagorzalsi krytycy. Tacy są bezcenni, bo są tylko nasi. Wiele zawdzięczamy naszym współpracownikom. Wielu z nich nie chce być wymienianych z imienia i nazwiska. Dziękujemy więc wszystkim. Dziękujemy także szefom służb, spółek miejskich, jednostek organizacyjnych, naczelnikom i kierownikom, komendantom i ich współpracownikom, a wreszcie rzecznikom, w tym rzecznikowi Michałowi Kujaczyńskiemu. Dziękujemy politykom, tym, którzy mają więcej rezerwy do swojej osoby, i tym, którzy się już na nas obrazili. Gdyby nie wy, kto by nas czytał?! Jesteśmy sobie potrzebni, ale jakże to ciężka symbioza, gdy my ciągle tylko podgryzamy? Tak też bywa.

Dziękujemy naszej konkurencji. Co my byśmy robili, gdyby nie ona? Ale nade wszystko dziękujemy naszym Reklamodawcom. Ich chęć reklamowania się u nas powoduje, że możemy tak skutecznie każdego dnia starać się, aby Miasto Kołobrzeg było dla wszystkich na wyciągnięcie ręki. Cieszymy się, że wybieracie najlepszą ofertę na rynku. Każdego dnia czyta nas bowiem miasto Kołobrzeg!

Jesteśmy już rok z Wami. Dla Was!

Robert Dziemba