Skontaktowała się z nami Małgorzata Horyń-Olszewska. W poniedziałkowy poranek szła przez Cmentarz Wojenny do pracy w Zieleni Miejskiej przy ul. 6 Dywizji Piechoty. W pewnym momencie zauważyła, że w jej kierunku biegnie locha. Kobieta zaczęła uciekać. Jak mówi, była przerażona. Udało jej się wdrapać na ołtarz polowy przy krzyżu, w wyniku czego poraniła sobie nogi. Locha ni odpuszczała i biegała wokół ołtarza. Jak mówi kołobrzeżanka, nic jej nie zrobiła, nie zaczepiała, po prostu szła. Locha była z małymi dzikami. Dzik oddalił się dopiero gdy na drodze pojawili się pracownicy cmentarza. Locha podbiegła do małych dzików i sobie poszła. Pani Małgorzata opowiedziała nam swoją przygodę po to, żeby wreszcie jakoś rozwiązać skutecznie problem dzików, nie dokarmiać tych zwierząt na terenie miasta, a może także prowadzić edukację w tym zakresie w szkołach.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.