Po przeprowadzeniu testów, służby potwierdziły, że osobą zakażoną jest mężczyzna, mieszkaniec Kołobrzegu. Ustaliliśmy jego tożsamość i skontaktowaliśmy się z nim. To osoba publiczna. Jak ustaliliśmy, nie kontaktował się z osobami z zewnątrz, ale też nie wyjeżdżał za granicę. A to oznacza, że ktoś go zaraził, albo też do zarażenia doszło w inny sposób, być może na terenie miasta. Tych kwestii na razie nikt nie komentuje i nie rozstrzyga. Wiemy, że zarządzono dodatkową izolację części osób, które wcześniej z mężczyzną miały kontakt. Ponieważ miało to miejsce ponad 2 tygodnie temu, wszystko wskazuje na to, że do przeniesienia zarażenia nie doszło. Powstaje też pytanie, kiedy przypadek zero w naszym mieście sam się zaraził. Chory i jego rodzina przebywają na kwarantannie domowej.

Jak nieoficjalnie rozmawialiśmy jeszcze wczoraj z osobami zaznajomionymi w sytuację w Kołobrzegu, dla służb było jasne, że wirus w Kołobrzegu już jest. Kwestią czasu było odnalezienie pierwszego chorego. To oznacza również, jak ważne jest to, aby nie wychodzić z domu i ograniczyć do naprawdę niezbędnego minimum kontaktowanie się z osobami trzecimi. Naszym celem nie jest sianie paniki, ale zachęcenie naszych czytelników do jeszcze większej ostrożności i zachowanie środków higieny dla własnego bezpieczeństwa, zdrowia rodziny i bliskich. Jak mówią nasze źródła, żarty się skończyły. Chory mężczyzna wraca do zdrowia, czego mu życzyliśmy. Państwu zdrowia życzymy i dużo rozsądku w obecnej sytuacji panującej także w Kołobrzegu epidemii.

Fot. archiwum