Niemal rok temu, 28 października, podczas wielkiej manifestacji, Strajk Kobiet zgromadził na ulicach Kołobrzegu od 4 do 5 tys. osób. W rocznicę pseudo wyroku tzw. trybunału Przyłębskiej, Strajk Kobiet zorganizował manifestacje w proteście przeciwko wyrokowi zmuszającego Polki do rodzenia dzieci, które będą umierać tuż po porodzie, a więc niszczącego konsensus polityczny w tej kwestii. Protesty odbyły się w kilku miastach w Polsce, ale nie porwały one nikogo. W Kołobrzegu w ogóle nie odbyła się żadna manifestacja, a przynajmniej o niej nie słyszeliśmy, nie licząc odpalenia rac przed ratuszem, o czym ktoś pisał na Facebooku.
Jest to ciekawe zjawisko, że po roku, ruch, który angażował setki i tysiące ludzi, de facto przestał istnieć, ewentualnie działa w internecie bądź w grupach bez znaczenia politycznego. Widoczne jest to także w Kołobrzegu, że żadna partia polityczna nie wsparła ogólnopolskiej akcji, a Kołobrzeg może dziś ewentualnie powiedzieć, że wiało i padało i nic zrobić się nie dało. Powyższe odpowiada zapowiedziom politologów, że liderki Strajku Kobiet, które chciały być apolityczne od wszystkiego, same pozbawiły się legitymacji społecznej, bo rok od tych wydarzeń, uwaga Polaków i kołobrzeżan skupia się zupełnie na czymś innym. Komentarz do tego tematu już w najbliższej poniedziałkowej audycji "Wyjęci spod prawa" na antenie Radia Kołobrzeg.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.