Powracamy do tematu aktualizacji inwentaryzacji przyrodniczej, czyli sprawdzenia, jak przez ostatnie lata zmieniła się fauna i flora m.in. na Owczym Bagnie, solniskach, Mirocicach czy w Ekoparku. Pisaliśmy już na ten temat na naszym portalu (zobacz). Teraz to, co zrobili przyrodnicy i eksperci wybrani przez miasto, było przedmiotem obrad na posiedzeniu połączonej Komisji Uzdrowiskowej i Komisji Budżetowo-Gospodarczej. Najciekawszym elementem był spór właściciela jednego z obszarów nad Parsętą, który twierdzi, że przyrodników nie widział. - Gdyby pan chciał na teren prywatny wejść, to kulturalnie wypadałoby czy napisać pismo, byśmy się spotkali. Mało tego, ja jeżdżę wieczorami, też, ani w dzień pana tam nie widziałem. Nigdy żadnego z panów nie widziałem, pierwsze pana widzę na oczy - mówi Andrzej Michalski, właściciel terenu. Powyższe nakazuje zastanowić się, czy waloryzacja została wykonana rzetelnie i zgodnie z umową. Eksperci wszakże bronili się, twierdząc, że prawa nie złamali, a działka nie jest ani oznakowana, ani ogrodzona. Co więcej, oni wykonując swoją pracę niczego nie zniszczyli. Michalski jednak twierdził, że on ani w tym roku, ani rok temu trawy na swojej działce nie kosił, a zdjęcia przedstawiają co innego.
Przyrodnicy obstawiali przy swoim, ale radny Jacek Woźniak przypomniał, że on w tej sprawie złożył interpelację w 2021 roku, pytając o kwestie otrzymania zgody wejścia na tereny nie należące do miasta. W interesującym nas obszarze są trzy takie podmioty: jeden publiczny - Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, a także dwie działki należące do osób prywatnych. Jak więc widać, ustalenie właścicieli nie stanowi problemu. Skoro więc przyrodnicy twierdzą, że byli na danym obszarze, to oznacza, że weszli tam bez uprzedniej zgody. Gmina Miasto Kołobrzeg poinformowała radnego Jacka Woźniaka, że obowiązek uzgodnienia wejścia na prywatne działki leżał po stronie wykonawcy. Skoro więc tak, to wykonawca nie wywiązał się z tego obowiązku.
Powstaje teraz pytanie, skoro wykonawca nie wywiązał się z obowiązku uzyskania zgody, to czy wywiązał się należycie z innych obowiązków? Skoro Andrzej Michalski twierdzi, że w czasie wykonania fotografii nie kosił trawy, to może jednak ktoś skosił ją za niego? To interesujące przypuszczenie, ale być może ktoś powinien to sprawdzić, abyśmy jako mieszkańcy mieli pewność, że to tylko zwykły brak kultury, tudzież naruszenie jakichś standardów czy przepisów, ale w końcu przez fachowców, którzy robią to zawodowo...
Spór: przyrodnicy mówią, że byli na działce, właściciel ich nie widział...

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.