Zazwyczaj w kampaniach wyborczych politycy obiecują budować mosty tam gdzie nie ma rzeki. W Kołobrzegu jest odwrotnie, jest rzeka, a mostu nie ma.
Most na Parsęcie przy Porcie Jachtowym być może już dawno by stał. Mowa tu o stałym moście łączącym Port Jachtowy z Portem Pasażerskim. Kosztorys takiej inwestycji z 2006 roku opiewał na około 1,2 mln złotych, z czego część środków pochodzić miała z funduszy unijnych. W kampanii wyborczej Janusz Gromek krytykował ten pomysł, bo jak twierdził, on wie jak zbudować ten most taniej i oszczędniej, bo tyle pieniędzy to marnotrawstwo. Wiadomo, potrzeb w Kołobrzegu nie brakuje. Ale gdy Janusz Gromek został prezydentem, mostu nie tylko nie zbudował, ale także z projektów miejskich usunął budowę Dworca Morskiego. Cieszyła się z tego w Kołobrzegu tylko jedna firma, a Kołobrzeg może na razie zapomnieć o międzynarodowym ruchu promowym.
To jednak nie koniec pomysłów pana prezydenta. Ponieważ słowo się rzekło, most w Kołobrzegu stanął, ale pontonowy. Wszyscy zapewne pamiętają opowieści jak to do Kołobrzegu przyjeżdżali żołnierze na ćwiczenia. 2 dni stawiali most a 2 miesiące grali w Playstation, albo oglądali telewizję. Nie jest żadną tajemnicą, że było to możliwe dzięki wsparciu kołobrzeżanina, generała Waldemara Skrzypczaka, wówczas dowódcy Wojsk Lądowych. Skrzypczak dostał nawet od pana prezydenta statuetkę "Konika". Do tej pory nie wiadomo co Skrzypczak dla Kołobrzegu zrobił, skoro w naszym mieście bywał przelotem. Teraz wszystko wskazuje, że był to ewidentny dowód wdzięczności na most pontonowy w okresie sezonu.
Generał Skrzypczak wojskiem już nie dowodzi. Chyba właśnie z tego powodu, armia ćwiczeniami z mostem pontonowym nie była zainteresowana. I zaproponowała panu prezydentowi stawkę 150 tysięcy złotych za usługę. W poprzednich latach miasto płaciło niecałe 50 tysięcy złotych. Nie pomogły telefony, negocjacje, ani poszukiwanie dodatkowych pieniędzy. Próbowano zlecić zamówienie mostu Zarządowi Portu Morskiego, ale dla tej spółki byłoby to bankructwo. Dlatego też w tym sezonie mostu nie będzie. Oznacza to marginalizację Portu Jachtowego, bo ruch turystyczny zamiast mostkiem, będzie się kierował z portu do miasta w okolicy Regionalnego Centrum Kultury. Warto się zastanowić nad ustawieniem specjalnych znaków, aby turyści i mieszkańcy zwiedzeni rutyną, wcześniej dowiedzieli się, że mostu w Porcie Jachtowym nie ma, a nie dopiero, gdy staną nad brzegiem rzeki, żeby popatrzeć na drugą stronę i zawrócić przeklinając tego, kto to wymyślił.
Robert Dziemba
Fot. Karol Skiba
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.