Do Kołobrzeskiego Lasu w gminie Ustronie Morskie na wieść o katastrofie dębu "Bolesław", przybywają tłumy turystów. Chcą zobaczyć, co zostało z 800-letniego staruszka.
Wichura 31 maja powaliła dąb, który rośnie w tym miejscu od około 1200 roku. Drzewo miało spróchniałe korzenie, a w środku było już puste. Pomimo tego, przez wiele lat był atrakcją tej okolicy, zarówno przed II wojną, jak i obecnie, gdy naniesiono je na turystyczne mapy i poprowadzono szlak, także dla rowerzystów.
Mieszkańcy gminy są zasmuceni, że stracili tak wielką atrakcję. I choć pozostał jeszcze dąb "Warcisław", to jednak "Bolesław" był najstarszym dębem w Polsce. - Nie spodziewałam się, że przeżyję dziadka - mówi pani Małgorzata, która przyjechała zobaczyć króla dębów z Koszalina.
Dąb ma pozostać na swoim miejscu. Zostanie ogrodzony i dalej będzie atrakcją turystyczną.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.