Były dowódca wojsk lądowych - generał Waldemar Skrzypczak, przebywał w weekend w naszym mieście. Nakryliśmy go na herbacie ze Skrzypczakiem, ale Józefem.
- Jestem rodzinnie związany z Kołobrzegiem, tu mam moją mamę, moje rodzeństwo, w związku z czym staram się bywać w Kołobrzegu często - mówi najsłynniejszy kołobrzeski żołnierz. - Jak już jestem, odwiedzam znajomych i przyjaciół, z którymi utrzymuję kontakty do dzisiaj. Przykładem jest Józef Skrzypczak. Znamy się od wielu lat, jeszcze jako chłopcy na podwórku. Józek w porcie - ja na Wojska Polskiego. Łączy nas wiele, nawet nazwisko (śmiech). Dziś jesteśmy już dorośli, ja w tej chwili jestem zapraszany na różne konferencje naukowe poświęcone globalnemu terroryzmowi, operacjom humanitarnym i wojskowym, a Józek tu w Kołobrzegu zajmuje się sprawami miasta. Wiem jedno, sprawy Kołobrzegu są mu szczególnie bliskie. Niestety, odszedłem z armii z powodów politycznych. To była moja największa miłość, pomijając moją żonę. Niestety, armia jest bardzo polityczna. Ale tego odejścia żałuję.
- Nie jesteśmy rodziną - przyznaje Józef Skrzypczak. - Choć często jestem o to pytany. Natomiast jak rozmawiam z generałem Skrzypczakiem i mówię mu, że pytają mnie, czy jestem jego rodziną, to on mi powtarza: mów że jesteś, ja potwierdzę.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.