Radna opozycyjna z osiedla Radzikowo przebywa obecnie na urlopie dla poratowania zdrowia. Pomimo to, dalej pracuje w Radzie Miasta i pobiera za to dietę.
Diety naszych radnych regularnie budzą kontrowersje. Tym razem zaciekawił nas przypadek Doroty Oyedemi. Okazuje się, że przez rok czasu radna nie będzie pracowała w Zespole Szkół Ekonomiczno-Hotelarskich, ale będzie reperowała swoje zdrowie. Nie zamierza jednak zrezygnować z pracy w Radzie Miasta, a już na pewno nie z pobierania diety. I jak się okazuje - nie musi.
Sprawą zajmowali się prawnicy Urzędu Miasta. Jak powiedział nam Michał Kujaczyński, magistrat ma opinię prawną, z której wynika, że Dorota Oyedemi na urlopie jako radna nie prowadzi działalności zarobkowej, a więc jej przebywanie na urlopie jest zasadne i zgodne z prawem. Do tej pory panowało jednak przekonanie, że dieta jest przyznawana radnym za to, że tracą oni pieniądze, które mogliby w tym czasie zarobić w pracy. Sami radni często w ten sposób tłumaczyli konieczność wypłacania wysokich diet jako typową rekompensatę. Teraz już wiadomo, że tak nie jest.
- Gdybym była radną i to radną bezrobotną, to też nie mogłabym otrzymywać diet? - pyta retorycznie Dorota Oyedemi. - Dieta jest wynagrodzeniem za społeczną pracę, za poświęcony czas, telefony, dojazdy, także za nieobecność w pracy. Nauczyciele mają prawo w czasie swojej kariery zawodowej do trzech urlopów dla poratowania zdrowia. I ja na takim urlopie właśnie przebywam.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.