Przed południem w jednym z bloków zaczęła płonąć kuchnia. Właściciel zdążył ewakuować się z mieszkania. Strażaków wezwali sąsiedzi. Był problem z dojazdem.
Gaszenie rozpoczęto jeszcze tuż przed 12. Strażacy wdrożyli standardowe procedury i powiadomili o zagrożeniu mieszkańców. Odcięto prąd, a dym buchał na całą klatkę schodową, odcinając wielu osobom ewakuację. Od strony boiska rozgrywała się druga część akcji. Około godziny 12.07 na miejsce próbował odjechać podnośnik i drugi wóz ratowniczo-gaśniczy, ale nieprawidłowo zaparkowane pojazdy to uniemożliwiały. Opóźniło to akcję o całe 7 minut.
Tyle czasu wystarczyło, aby rozemocjonowane zbiegowisko zaczęło dosadnie domagać się ratowania ludzi z okien. Tyle, że mieszkańcy nie byli bezpośrednio zagrożeni. Jak zwykle, dużo dymu, a tłum najlepiej wie co robić. Tyle, że krzykiem i nerwami nikt jeszcze nikomu nie pomógł. Kobieta z dorosłymi dziećmi oraz starsza kobieta zostały zabrane przez podnośnik. W ich mieszkaniach był tylko dym, pożar się nie rozprzestrzenił. Inni mieszkańcy zostali ewakuowani klatką schodową.
Na miejscu pojawił się prezes Kołobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej - Maciej Żurowicz, przystępując z pracownikami do zabezpieczenia budynku. Kuchnia w mieszkaniu spłonęła doszczętnie.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.