Handlarze sprawdzają wyraźnie przygotowanie miasta do lipcowej rozprawy z nielegalnym handlem. Jak na razie, miasto konsekwentnie ich usuwa.
Dziś po raz kolejny Straż Miejska w asyście urzędników, w tym naczelnika Wydziału Gospodarki Nieruchomościami - Grzegorza Pytlocha, przystąpiła do przywróceniu stanu posiadania na placu przy latarni morskiej. Osoby handlujące w tym miejscu nie mają do tego prawa i zajmują bezprawnie cudzą własność. - Zgodnie z Kodeksem cywilnym, niezwłocznie po stwierdzeniu faktu, że grunt miejski został wykorzystany do handlu bez zgody i porozumienia z właścicielem, czyli Urzędem Miasta, na podstawie artykułu 343 Kodeksu Cywilnego, następuje przywrócenie stanu posiadania - tłumaczy Mirosław Kędziorski, komendant Straży Miejskiej.
Jak zaznaczają urzędnicy, to swoista próba sił przez wejściem 7 lipca nowych przepisów, które pozwolą wypowiedzieć wojnę wszystkim tym, którzy handlują nielegalnie, wbrew woli organów miasta, wykorzystując do tego luki w prawie. Dlatego miasto konsekwentnie usuwa towar kupców, nie stosując tu przemocy, ale jedynie rekwirując towar. Niestety, nielegalni handlarze maksymalnie utrudniają pracę urzędników i strażników, a także osób do tego zaangażowanych przez właściciela terenu, co widać na zdjęciach. Sami handlarze już wnieśli pierwsze sprawy na policję o zagrabienie i zniszczenie mienia. O dzisiejszej akcji Kamil Staszczak dowiedział się od nas. - Jestem w drodze z Warszawy, po powrocie skieruję sprawę na właściwe tory, a więc na policję - twardo zaznacza były dzierżawca Bulwaru Szymańskiego. - Mój towar został już zniszczony, w wyniku akcji urzędników poniosłem straty i sprawa trafi do sądu - dodaje Staszczak.
KOMENTARZ
Należy mieć nadzieję, że miasto wie co robi i przed sądem udowodni nie tylko swoje racje, ale również potwierdzi legalność prowadzonych przez siebie akcji. Po 10 latach walki z nielegalnym handlem nadeszła chyba wreszcie właściwa pora, aby ten niechlubny rozdział w historii Kołobrzegu zakończyć. W sezonie przypominamy bowiem jeden wielki bazar, jakby w kurorcie pierwszej kategorii, Perle Bałtyku, nic poza piciem piwa i kupnem majtek oraz tandetnych pamiątek nad samym morzem robić nie można było. A przejście przez reprezentacyjny Bulwar Szymańskiego to droga przez mękę. Nie takim Kołobrzegiem chcemy się chwalić przed turystami i wczasowiczami.
Robert Dziemba
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.