Prezydent chciał na spotkaniu z przedsiębiorcami oddać Kotwicę za przysłowiową złotówkę. Starosta obiecał znaleźć sponsora, może nie strategicznego, ale...

Spotkanie w Hotelu Zdrojowym Pro-Vita rozpoczął prezes Kotwicy Kołobrzeg SA - Stanisław Trojanowski, wyjaśniając funkcjonowanie spółki, zmiany jakie w niej zaszły i problemy, z jakimi się ona boryka. Tego wywodu nie chciał zbyt długo słuchać właściciel Kotwicy, Janusz Gromek, który bez owijania w bawełnę stwierdził, że więcej finansowania Kotwicy z publicznej kasy nie będzie. Przypomniał, że w związku ze swoimi decyzjami grożono mu śmiercią, na domu wieszano plakaty. - Przez 22 lata zrobiłem tyle dla sportu w Kołobrzegu, jak mało kto. To ja podpisywałem się pod wszystkimi decyzjami w ostatnich latach, dzięki którym Kotwica jeszcze grała. To ja brałem na siebie decyzje, gdy nie było pieniędzy. Proszę więc nie mówić, że Gromek likwiduje koszykówkę, bo Gromek zrobił więcej niż ktokolwiek inny - emocjonował się prezydent.

Od prezydenta dostało się również dziennikarzom, zwłaszcza Mariuszowi Wolańskiemu, za sztuczne "pędzenie" tematu Kotwicy. Poza tym, Janusz Gromek kpił z wtorkowego spotkania, pytając retorycznie: - Ilu tu przyszło przedsiębiorców? Pięciu? Reszta to fani i kibice - uciął dyskusję prezydent. Marian Jagiełka przypomniał, że jest kryzys i choć on, a także współpracujący z nim inni przedsiębiorcy, chcieliby wesprzeć Kotwicę, to obecnie walczą o swoje inwestycje i przedsięwzięcia z bankami, które tylko czekają, aby powinęła im się noga.

Stanisław Trojanowski, gdy doszedł do głosu, wyjaśnił sprawy finansowe Kotwicy, przypominając, że aby dalej grać, Kotwica potrzebuje około 500 tysięcy złotych. Spółka ma obecnie podpisane preumowy na karnety na kwotę ok. 120 tysięcy złotych. Prezes zdradził również, że ma prywatnego donatora na 100 tysięcy. Do tego dochodzi deklaracja współpracy Hotelu Zdrojowego Pro-Vita na 30 tysięcy złotych. Trojanowski przyznał, że jest jeszcze przed spotkaniem z innymi sponsorami. Prezydent jednak niewiele sobie z tego robił i przyznał, że jest obecnie przed konstruowaniem budżetu na przyszły rok i jeśli będzie tak, że będą cięcia wydatków, na szkoły, przedszkola czy inwestycje, a będą, to nie ma szansy, aby kwota 1 miliona 200 tysięcy złotych na Kotwicę Kołobrzeg w 2013 roku się utrzymała. - Tam też będą cięcia - deklarował prezydent. Dodał, że najchętniej sprzeda spółkę za przysłowiową złotówkę. Zebrani potraktowali to jako retorykę i na kupno nikt się nie skusił. Może dlatego, że prezydent przypomniał o konieczności spłaty długów spółki?

Natomiast starosta Tomasz Tamborski stwierdził, że jest szansa na ratunek Kotwicy, ale wymaga to zaangażowania kapitału lokalnego. - Gdy spotykam się z przedsiębiorcami spoza powiatu kołobrzeskiego i rozmawiamy o dofinansowaniu naszych przedsięwzięć, to zawsze padają pytania, a ile dołożą się kołobrzeżanie. I tu jest tak samo. Mogę rozmawiać, ale bez wsparcia lokalnego, bez zaangażowania naszego kapitału, nie mamy o czym dyskutować- tłumaczył Tamborski. Janusz Gromek stwierdził, że sponsora szukał osobiście, rozmawiał z ministrem Gawłowskim, z Grzegorzem Schetyną - wszystko bezskutecznie. - Nie udało się to nawet Sebastianowi - urwał prezydent. Podczas spotkania starosta poinformował, że spotyka się dziś z jednym z poważnych przedsiębiorców, zainteresowanych potencjalnym sponsorowaniem Kotwicy. - Może nie będzie to sponsor tytularny, ale na początek wystarczy - dodał tajemniczo starosta zapewniając, że przedłoży ponadto Radzie Powiatu uchwałę na 300 tysięcy złotych na Kotwicę w 2013 roku.

Tymczasem kibice w kuluarach stwierdzili, że do tej pory mówiło się o znalezieniu sponsora na zbilansowanie kosztów Kotwicy, a teraz prezydent chce całkowicie pozbyć się wydatków na koszykówkę. Jak będzie? Najbliższe dni pokażą.