To była niedziela. W pechowym locie motolotnią ginie prezes Aeroklubu Bałtyckiego Krzysiek Komorowski. Dziś przypada I rocznica tej tragedii.
Do katastrofy doszło w Wicewie w powiecie białogardzkim. Motolotnia, którą pilotował Krzysiek, spadła z nieba, zaryła w ziemię, a następnie uderzyła w drzewo. Szef aeroklubu zginął na miejscu.
Krzysiek Komorowski, lotnik, pilot, prezes Aeroklubu Bałtyckiego, to postać niezwykle popularna w świecie lotniczym. Przez wiele lat walczył o utworzenie lotniska w Bagiczu. Włożył wiele energii i własnej pracy w to, aby podkołobrzeskie lotnisko tętniło życiem, aby mogły na nim bezpiecznie lądować samoloty. Przestrzegał samorządowców przed pakowaniem się w prywatne interesy lotnicze, wskazując zagrożenia i podwójne dno "wielkich inwestycji". Odszedł Krzysiek, historia dopisała zakończenie: politycy zrobili co chciał prywatny kapitał. Nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Krzysiek był człowiekiem, który najpierw coś robił, a potem pokazywał, że jednak można. To było takie przeciwieństwo do wielu popularnych gadaczy, którzy słynęli z pięknych postulatów. Rzucanie słów na wiatr nic nie kosztuje. Krzysiek pokazał, że na betonowym pustkowiu można coś zrobić i to za niewielkie pieniądze, choć swoje pieniądze. Pasja latania była dla niego najważniejsza. To dzięki niej, dzięki temu co zrobił dla Kołobrzegu i świata lotniczego, pozostanie w naszej pamięci.
Robert Dziemba
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.