20-osobowa grupa z Uczniowskiego Klubu Żeglarskiego "Błękitni" wzięła udział w szkoleniowym rejsie po Adriatyku, odwiedzając porty i wyspy chorwackie.
Pierwsze godziny rejsu upłynęły na poznawaniu jachtów, nauce sterowania i stawiania żagli. Nagrodą za dobre szkolenie żeglarskie były długie kąpiele i nurkowanie w czystych i ciepłych wodach Adriatyku w zatoce wyspy Paśman. Po nocnym postoju na kotwicy następnego dnia skierowaliśmy nasze jachty do miasta portowego Vodice, gdzie manewr cumowania w porcie wszyscy zdali na szóstkę. Czas wolny przeznaczyliśmy na zwiedzanie i spacer po starym mieście.
Kolejny cel naszego rejsu to miasteczko Skradin ze słynnymi wodospadami na rzece Krka. Prawie 3 godziny zajęło nam przepłynięcie na silniku w poprzek malowniczych kanionów na rzece. Kolejny postój w zatoce na kotwicy. Manewry kotwiczenia wychodzą nam perfekcyjnie. Jeszcze tylko pontony na wodę , przykręcamy silniki i najmłodsi sternicy motorowodni w Polsce (mają po 12- 13 lat) dają pokaz swych umiejętności manewrowych przewożąc wszystkich załogantów bezpiecznie na ląd. Stroje kąpielowe znów się przydały bo kąpiel przy kaskadach wodnych jest niewątpliwą atrakcją. Czwartego dnia rejsu pokonujemy 30 milową trasę do Mariny Kremik przy przepięknym miasteczku Primosten. Miasteczko to w całości położone jest na wysepce, która z resztą kraju połączona jest poprzez wąską groblę.
Po zwiedzaniu miasta w porcie śpiewamy piosenki z załogami innych jachtów. To międzynarodowe spotkanie rozgania dopiero silna burza. Cumy sprawdzone stoimy bezpiecznie można iść spać. Od rana wieje z NE 6-8 stopni Beauforta refujemy (skracamy ) żagle i przy wysokiej fali wychodzimy w morze. Byłem zdumiony kiedy najmłodsi uczestnicy rejsu zamiast się bać , czy chorować, traktowali żeglugę w takich warunkach jak najlepszą zabawę na karuzeli. Wszystkie załogi dopłynęły cało do wyspy Źirje , ta słabo zaludniona wyspa ma wiele pięknych zatok, wybieramy jedną z nich na postój na kotwicy. Ostatni dzień rejsu, wiatr się uspokoił i kolejna atrakcja - wchodzenie na 17 metrowy maszt, oczywiście z zabezpieczeniem ale na „górskie” świeże powietrze zdecydowali się najodważniejsi. I tak była kolejka…Droga powrotna do Biogramu przy silnym wietrze sprzyjała manewrowaniu pod żaglami, późnym popołudniem cała flotylla jachtów zacumowała bezpiecznie w porcie.
Jeszcze zdanie jachtów i „tylko” 1856 km do domku…
Mariusz Górnisiewicz
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.