Kilkanaście lat temu byłem orędownikiem budżetu obywatelskiego. Z obecnym wicestarostą Jackiem Kusiem i przewodniczącym rady miasta Bogdanem Błaszczykiem organizowaliśmy debaty na ten temat w ramach Centrum Dialogu Społecznego, nie tylko w tym temacie zresztą. Chcieliśmy przekonać rządzących wówczas miastem, że to dobry pomysł - z takim sobie skutkiem. W międzyczasie zmieniły się przepisy i w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców zorganizowanie budżetu obywatelskiego stało się obowiązkiem. Kołobrzeg tylu mieszkańców nie ma (moim zdaniem ma więcej, lecz liczą się oficjalne statystyki), ale udało się przekonać prezydenta i radę, że warto przeprowadzić takie działanie. Im więcej edycji, tym entuzjazm opadał. System zawierał wady, które wychodziły w tzw. „praniu”. Uwagi były zarówno do sposobu głosowania, jak i kwalifikacji projektów. Przez lata próbowano to naprawić i różnie z tym wychodziło. Kroplą, która przelała we mnie czarę goryczy był projekt skateparku w Podczelu. Sam pomysł budowy tego typu urządzenia rekreacji ruchowej był dobry, ale wybrany teren dla tej inwestycji, moim zdaniem, był fatalny, bo na peryferiach osiedla, przysłowiowym „wygwizdowie”. Zainteresowanie poniżej oczekiwań, kilkukrotne próby podpalenia, miejsce spożywania pod chmurką. Miejsce jest do uratowania. Trzeba je obudować zabudową mieszkaniową, najlepiej komunalną, z mieszkaniami dla rozwoju. Podniosę temat przy dyskusji o przyszłości osiedla.

Tym razem, mimo sceptycyzmu, będę zachęcał państwa do udziału w głosowaniu w kolejnej edycji budżetu obywatelskiego. Wątpliwości wciąż są, urzędnicy dwoją się i troją, żeby udoskonalić system. Mnie jednak do udziału w tej edycji motywuje konkretny projekt, który został zakwalifikowany do głosowania, a który znam i miałem przyjemność zapoznać się z jego założeniami. Projektem tym jest „DefiCity – Bezpieczne miasto Kołobrzeg – Defibrylatory AED w miejscach publicznych”. Pomijam to, że pomysłodawcami są Paramedicalsi, do których mam ogromne zaufanie. Mam głębokie przekonanie, że ten projekt poprawi stan bezpieczeństwa w naszym mieście. Zatrzymanie akcji serca wciąż jest główną przyczyną umierania ludzi, a choroby wieńcowe nękają populację. Kilka lat temu byłem świadkiem zawału, który przytrafił się turyście w ogródku gastronomicznym przy dojściu do molo. Wówczas karetka, którą wezwałem, pojawiła się po kilku minutach. Dla przerażonych świadków zdarzenia, te minuty trwały całe wieki. Ten obraz mam przed oczami do dziś. Warto zagłosować na ten projekt choćby po to, żeby podnieść świadomość zagrożenia.

Choroby krążenia to niejedyna przypadłość, która może dopaść na ulicy. Padaczki, omdlenia cukrzycowe, czy choćby udar mózgu. O ile objawy omdleń są oczywiste, to w przypadku udarów już tak być nie musi. A czas reakcji może być kluczowy, żeby komuś uratować zdrowie lub życie. Wykrzywienie twarzy, niedowład kończyn, czy bełkotliwa mowa, nie muszą być oznaką nadużycia alkoholu lub innych środków. Warto o tym wiedzieć, zanim oceni się człowieka. Programy uświadamiające należy wspierać i rozwijać. Taką też widzę rolę prezydenta i radnych.

8 maja przypada Światowy Dzień Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca. Święto humanitaryzmu i wszystkich tych, którzy z potrzeby serca zmieniają świat na lepszy. Czoło chylę do samej ziemi.

Jacek Woźniak

PS. W kołobrzeskim szpitalu jest kołobrzeżanin, który potrzebuje krwi. Nie on jeden rzecz jasna, ale o tym akurat wiem. Kto może, proszę oddać. Z dopiskiem „dla Ryszarda Gierlicza”.