Trwa kampania wyborcza, ale poza plakatami, jakby jej nie było. - Pogoda nie nastraja do robienia kampanii, przynajmniej na zewnątrz - uważa Jacek Woźniak, gość audycji "Dwóch na Jednego". Przypomina, że to pierwszy raz w historii samorządu, gdy kampania odbywa się zimą, bo wiosna dopiero przed nami. Na razie kampania odbywa się w internecie. Tyle, że niektórzy robią kampanię tak, żeby za specjalnie jej nie było. Przykładem jest Prawo i Sprawiedliwość. - Myślę, że tu chodzi o zmotywowanie najbardziej twardego elektoratu - uważa Woźniak. Tyle, że podobno w wyborach chodzi o zwycięstwo, a nie motywację, bo to nie trening, tylko prawdziwa walka o głosy. Ale Jackowi Woźniakowi dość dobrze oceniało się innych. Stwierdził na przykład, że w tych wyborach PiS postawił na ludzi młodych. - Tak? Przeliczyłem i nie wygląda mi na to - kontrował redaktor Dziemba. Być może beneficjentem takiej kampanii będzie właśnie Jacek Woźniak, to znaczy mało wyrazisty poseł PiS i obecnie prezydent Anna Mieczkowska, której kampania poza bilbordami ogranicza się do wygłaszania haseł wyborczych z budki przy ratuszu. Przy takich założeniach będzie druga tura i będzie w niej Mieczkowska i Woźniak. A Woźniak nie ukrywa, że jest to mu na rękę. - To jest zła wiadomość dla mojej konkurentki - obwieszcza w odpowiedzi nieskromnie i dodaje: - Bo jeśli ona tego nie wygra w pierwszej turze, to w drugiej też nie - uważa przedstawiciel opozycji. A redaktor Rybczyński pyta naszego lokalnego przewodnika, co się w takim razie stało 5 lat temu, gdy była druga tura, a Jacek Woźniak jednak przegrał... Odpowiedzi nie było. Stąd padły pytania o zmęczenie Woźniakiem, ale także o złość wobec takich, a nie innych kandydatów, kontrowersyjnych osób, na jego listach wyborczych.

W kolejnej części audycji trwa kontynuacja spraw list wyborczych. Gdzie jest więcej kandydatów PiS, a gdzie lewicy? Czy wyborcy się odnajdą? Woźniak ustosunkowuje się także do wyborów do rady powiatu, bo jego komitet wyborczy również tam wystawił swoje listy w trzech okręgach. Piotr Rybczyński pyta więc lidera komitetu, co by było, gdyby pewna większość w radzie powiatu funkcję starosty zaproponowała Jackowi Woźniakowi. - Kwalifikacje mam do tego, żeby tę funkcję pełnić - mówi obecny kandydat na prezydenta miasta. Powstaje więc pytane o to, skoro ta kampania jest taka, jaka jest, a w dodatku jest jeszcze jeden kandydat, który niekoniecznie ma zamiar wygrać, to co mają z tego kołobrzeżanie na kolejne 5 lat? - Zaryzykuję takie stwierdzenie, że 95% głosujących kołobrzeżan już swojego wyboru dokonało i bez względu na to, co by się wydarzyło w tych wyborach, to tego wyboru raczej by nie zmieniło - uważa kandydat na prezydenta i przypomina, że właśnie dlatego ta kampania wygląda tak, jak wygląda.

W trzeciej części audycji, redaktor Rybczyński zauważył, że znamy już programy komitetów, Mieczkowskiej, czy Hoca, a nie znamy programu Woźniaka. Co nam obieca? - W przyszłym tygodniu - odpowiada gość audycji. Zamiast opowiedzieć o swoim programie, kandydat chętnie krytykował program Anny Mieczkowskiej, gdy przecież w takie audycji jest okazja do podebatowania o propozycjach dla mieszkańców. Ale nie. Musimy czekać. Więcej w materiale wideo.