Broken Clouds

8°C

Kołobrzeg

28 kwietnia 2024    |    Imieniny: Waleria, Ludwik, Paweł
28 kwietnia 2024    
    Imieniny: Waleria, Ludwik, Paweł

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

Zakończył się proces Janusza Olszewskiego, szefa Szpitala Regionalnego. Dziś były mowy końcowe, które trwały ponad 2 godziny. Za tydzień sąd wyda wyrok w tej sprawie.


Sprawy nie udało się zakończył sędziemu Sławomirowi Solnicy w ubiegłym roku, choć taki był plan. Z przyczyn obiektywnych sprawa przedłużyła się a dziś nastąpił jej płomienny finał. Prokurator Andżelina Chmielowicz-Szeliga odtworzyła przebieg procesu i zeznania świadków. Wskazała, że istniały dwie kategorie świadków: tych, którzy afirmowali dyrektora i tych, którzy znali oskarżoną, współpracowali z nią i byli świadkami wydarzeń, które dotyczą aktu oskarżenia. Zdaniem oskarżenia, zarzucane poniżanie i dokuczanie pokrzywdzonej miały miejsce wielokrotnie i były działaniem umyślnym. Takie postawy potwierdzali nie tylko wiarygodnie świadkowie, którzy nie mieli interesu zeznawać na korzyść dyrektora, ale także sam dyrektor.

Oskarżyciel posiłkowy zwrócił uwagę na społeczny kontekst całej sprawy, w której pokrzywdzona Beata Zbylicka jako jedyna miała odwagę powiedzieć o tym, co w szpitalu się działo, jak byli traktowani pracownicy, a w szczególności ona, co skończyło się rozstrojem zdrowia, który trwa po dziś dzień. Wskazał jednocześnie na osoby zaufania publicznego, nie wymieniając ich z nazwisk, które "jak strusie schowały głowę w piasek" i nie pomogły pokrzywdzonej, nie zainteresowały się nawet sytuacją w szpitalu. Przypomniał również postawę niektórych świadków obrony, którzy zdaniem oskarżyciela posiłkowego byli gotowi świadczyć nieprawdę na korzyść dyrektora. Sama pokrzywdzona krótko przypomniała przebieg swojej gehenny i wypomniała obrońcy oskarżonego, że też jej dokuczał i ją poniżał. Przypomniała także, że dyrektor szpitala pracował w SB, a jego opinia dobrego menadżera to mit, powstały na gruncie ogromnych pieniędzy, które szpitalowi udało się uzyskać dzięki wsparciu politycznemu. Politycy, do których się zwróciła, nie pomogli jej - mówiła tu o Januszu Gromku czy Arturze Mackiewiczu.

Mecenas Wiesław Breliński zarzucił oskarżeniu wiele niekonsekwencji i wybiórczą ocenę dowodów, zwłaszcza stronniczą ocenę zeznań świadków w połączeniu z ustalonymi faktami. Podważał zarówno wiarygodność jak i merytoryczną stronę zeznań świadków oskarżenia. Jego zdaniem, w wielu przypadkach ludzie ci mieli powody, aby zemścić się na dyrektorze. Wskazał, że świadkowie ci w wielu miejscach nie potwierdzi tez oskarżenia. Jak się wyraził, "jaśnie pani pokrzywdzona" w wielu przypadkach nie chciała wykonywać prostych poleceń, które nie stanowiły dla niej żadnej trudności, a wynikały z potrzeb pracodawcy. Jego zdaniem, decyzje i zachowania dyrektora Olszewskiego mieściły się w zakresie normalnych stosunków pracy i nie stanowią w rozumieniu prawa przestępstwa. Nie zapomniał również o dziennikarzach, oskarżając media o naciski na sąd: "Konia z rzędem temu, kto widział na takim procesie media, żeby sąd wydał jedynie słuszny wyrok". Pytał o to, kto dziennikarzy inspirował. Dodał również, że nie dokuczał pokrzywdzonej, a jedynie cytował opinie psychiatry.

Janusz Olszewski podkreślił, że jest niewinny. Przypomniał, że mówi głośno, bo niedosłyszy, ale to nie jest krzyk i wszyscy go z tego znają. Opisał sytuację ekonomiczną szpitala i wskazał, że jego działania miały na celu ratowanie jednego z największych szpitali w regionie, działania zakończone sukcesem, potwierdzonym przez niezależnych audytorów. Odrzucił oskarżenie o to, że regularnie spotykał się z oskarżoną, żeby jej celowo dokuczać. Jak stwierdził, miał i ma ważniejsze sprawy do załatwiania niż spotykanie się z szeregowym pracownikiem, żeby sobie na niego pokrzyczeć. Wykazywał również, że prokuratura uległa zeznaniom pokrzywdzonej, która eskalowała swoje oskarżenia, dodając do tego sądy kapturowe i inne elementy, które nigdy nie miały miejsca. Przypomniał oskarżeniu, że na ławie oskarżenia miały początkowo siedzieć dwie osoby: on i główna księgowa, ale księgowej nic nie zarzucono, a całość spadła na niego. Jego zdaniem jest to niekonsekwencja aktu oskarżenia, którą widać gołym okiem, a całą resztę zmodyfikowano podczas procesu sądowego.

Oskarżenie wnosiło o uznanie Janusza Olszewskiego winnym zarzucanych mu czynów i skazanie go na karę 250 stawek dziennych (12 500 zł). Obrona wniosła o uniewinnienie. Sędzia Sławomir Solnica odroczył wydanie wyroku do 16 lutego, ze względu na złożony charakter sprawy.

Posłuchaj mowy końcowej prokurator Andżeliny Chmielowicz-Szeligi
{mp3}sound2/chmielowicz{/mp3}

Posłuchaj mowy końcowej mecenasa Wiesława Brelińskiego

{mp3}sound2/brelinski{/mp3}

 

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama