Pojawia się coraz więcej sygnałów o totalnej samowolce nad morzem. To nie tylko groźby wobec dziennikarzy, ale codzienne burdy. Sprawą zajęli się radni.
Skarżą się turyści, mieszkańcy, ale także pracownicy okolicznych firm. Na Bulwarze Szymańskiego przy molo jest niezwykle niebezpiecznie. Niedawno pisaliśmy o bójce w jednym z lokali (przeczytaj). Okazuje się jednak, że to nie jedyne zajścia w tym miejscu. Co najmniej alkohol i to w znacznych ilościach, robi swoje. Głośna muzyka, hałasy, podejrzani ludzie, to tylko wierzchołek góry lodowej. Co więcej, w tym miejscu nie ma monitoringu, bo kamera miejska ogarnia wyłącznie molo. Co się dzieje w głębi, tego już nie widać. A dzieje się.
Głos w sprawie na posiedzeniu Komisji Prawa zabrał między innymi radny Jacek Woźniak, który sam przyznał, że boi zabierać się głos w sprawie, tak samo jak boja się ludzie i turyści, coraz bardziej unikający bulwaru po godzinie 21 a nawet 22. jak mówił radny, jest tam ciemno, brakuje patroli policji, a straż miejska po godzinie 22 nie pracuje. Okazuje się, że nawet pracownicy z mola boją się samotnie opuszczać kasy po zakończeniu pracy. Sprawie przysłuchiwał się Łukasz Chruściel - naczelnik Wydziału Prewencji KPP Kołobrzeg. Obiecał więcej patroli w tym miejscu, zwłaszcza teraz, w okresie Sunrisu. Radni maja się również bliżej przyjrzeć licencjom na sprzedaż alkoholu w okolicy Bulwaru Szymańskiego. Okazuje się bowiem, że w tym miejscu z roku na rok spada poczucie bezpieczeństwa i coś trzeba z tym zrobić.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.