Handlarze wiedzą, że nie mogą od dziś handlować na Bulwarze Szymańskiego. Rozłożyli swoje stanowiska, ale z "eksponatami". Czy to legalne?
Dziś weszły w życie zmiany w Kodeksie wykroczeń. Od teraz, kto prowadzi sprzedaż na terenie należącym do gminy lub będącym w jej zarządzie poza miejscem do tego wyznaczonym przez właściwe organy gminy, podlega karze grzywny. W przypadku orzeczenia wykroczenia, towar osoby nielegalnie handlującej może podlegać przepadkowi, choćby nie był jej własnością. To miał być młot na nielegalnych handlarzy na Bulwarze Szymańskiego. Ci doskonale wiedzą, że handlować im nie wolno. Więc dzisiaj wystawili "eksponaty".
Straż Miejska działa zgodnie z ustawą
Zanim przyjechała Straż Miejska, przechodnie tradycyjnie oglądali towary wystawiony na stolikach. Niestety, nikt nie był zainteresowany sprzedażą. Była to celowa akcja osób handlujących w trwającej od wielu miesięcy wojnie z kołobrzeską Strażą Miejską. Nie mniej jednak strażnicy przyjechali i zgodnie ze znowelizowanymi przepisami rozpoczęli pakowanie słynnego "Warszawiaka". Na jego stoliku znajdowało się trochę ubrań, a pośród nich napisy jasno informujące, że nie jest to towar na sprzedaż. Strażnicy uznali jednak, że mogą spisać, spakować i wywieźć towar, a sprawę bezumownego handlu skierować do sądu. Handlarz wezwał policję. W tym czasie strażnicy przystąpili do pakowania ubrań do kartonu. Nie było to łatwe, bowiem utrudniał im to sam obwiniony, jego koledzy jak i zwykli przechodnie. Strażnicy musieli zastosować środki przymusu bezpośredniego. Ostatecznie towar został spakowany. Po kilkunastu minutach pojawiła się policja. Kierownik prewencji miał wątpliwości co do zastosowanego przez strażników przepisu, bowiem sprzedaży faktycznie nie było. "Warszawiak" zajmował jedynie bezumownie grunt. Uznano jednak, że te kwestie rozstrzygnie Sąd Rejonowy w Kołobrzegu, gdzie sprawa zostanie skierowana.
Eksponaty są nieopłacalne
Sprytny wybieg handlarzy z Bulwaru Szymańskiego nic im nie daje. Bo handlowanie potajemne nie wchodzi w grę, a wystawianiem "eksponatów" się nie wyżywią. Zimą ich aktywność jest mniejsza, ale wiosna i lato to czas zarobków. Ostatecznie, o legalności wystawiania "eksponatów" rozstrzygnie sąd. Wszyscy bowiem wiemy, że ci ludzie nie są kolekcjonerami, ale handlują majtkami i innymi przedmiotami, niezgodnymi z ustawą uzdrowiskową. Strażnikom miejskim proponujemy jednak prowokację lub inne metody, które wykażą faktyczne intencje handlarzy. Ci bowiem, jeśli nie znajdą innego rozwiązania, zbankrutują. Już dziś jeden z handlarzy wystawił wytłoczki po jajkach i puste pudełka po margarynie. Jak przyznał, w walce ze strażnikami stracił 35 tysięcy złotych, bowiem takie kary wymierzył mu sąd. Teraz, obok kar, handlarzom grozi także przepadek towaru.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.