Overcast Clouds

11°C

Kołobrzeg

29 kwietnia 2024    |    Imieniny: Piotr, Robert, Bogusław
29 kwietnia 2024    
    Imieniny: Piotr, Robert, Bogusław

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

informacje kołobrzeg, paweł depta, ratownik, sar, zwolnienieW Sądzie Rejonowym odbyła się rozprawa z powództwa Pawła Depty, zwolnionego dyscyplinarnie ratownika Brzegowej Stacji Ratownictwa Morskiego.


O sprawie pisaliśmy kilka dni temu (sprawdź informacje kołobrzeg). Do zdarzenia doszło 16 września b.r. Paweł Depta był sternikiem łodzi R-27. Wyszedł w morze, bowiem na wschód od Ustronia Morskiego unosiła się tratwa ratunkowa. Depta odholował tratwę do portu z plaży na łodzi, ale podczas akcji uszkodzone zostały oba silniki. Pracodawca uznał, że Depta przekroczył swoje uprawnienia, samodzielnie podjął decyzję o odtransportowaniu tratwy, uszkodził silniki, czym naraził Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa na stratę ponad 10 tysięcy złotych, a potem mataczył w sprawie podmiany śruby - z zepsutej na nową, przez co pracodawca stracił do niego zaufanie. Dlatego został zwolniony dyscyplinarnie.

Już na samym początku rozprawy, pełnomocnik strony pozwanej przyznała, że w poprzednich latach łodzie były ubezpieczone, ale w tym roku już nie były. Uznała jednak, że w tej sprawie to nie jest ważne. Po rozprawie zapytaliśmy dyrektora MSPiR, dlaczego sprzęt nie jest ubezpieczony. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że przyczyną tego jest to, że pieniądze z naprawy trafiają od tego roku bezpośrednio do Skarbu Państwa, a nie do MSPiR.

Na początku zeznawały osoby, które widziały, że śruba na łodzi R-27 była uszkodzona. W aktach sprawy znalazło się nawet zdjęcie takiej śruby. A potem ktoś śrubę wymienił na nową, jak twierdzi pracodawca. Kto? Tego nikt nie wie, ale pracodawca twierdził, że największą korzyć miał mieć z tego Paweł Depta. Powstaje jednak pytanie, po co ratownik najpierw zgłosił uszkodzenie silników, a potem wymienił śrubę w jednym z nich, skoro silniki dalej były niesprawne. Na to pytanie pracodawca odpowiedzi nie szukał, choć jak zauważono dziś na rozprawie, można przyjąć i tak, że śruba była dobra, a potem ktoś wymienił ją na złą. To jednak nie było przedmiotem rozważań pracodawcy, a przynajmniej dziś na sali sądowej o tym mowy nie było. Zeznawali dziś świadkowie, którzy uszkodzoną śrubę widzieli, a także ci, którzy widzieli, że śruba była dobra. Kto mówił prawdę? To będzie musiał ustalić sąd. Co ciekawe, uszkodzoną śrubę widziały osoby, które w akcji udziału nie brały. Na komisji poawaryjnej zdjęć uszkodzonej i nowej śruby, jak dziś zeznawano, nie było. Pojawiły się później, wraz z oświadczeniami dwóch świadków. Miedzy innymi dzięki temu, można było zwolnić Deptę. Co ciekawe, jeden ze świadków stwierdził, że w protokole z komisji pojednawczej, na której zadecydowano, że brakuje argumentów za dyscyplinarnym zwolnieniem ratownika, znajdują się słowa, których on nie powiedział. Włożono mu bowiem w usta fakt, iż widział uszkodzoną śrubę, gdy tymczasem on ją widział, ale nosiła standardowe ślady użytkowania, co więcej, powiedział to do protokołu. Z obecnych na sali rozpraw nikt nie podważył tych zeznań. Mało tego, pełnomocnik pozwanej MSPiR próbował wykazać, że powód miał czas na wymianę śruby bezpośrednio po akcji. Na pytanie, co Depta robił po powrocie do bazy, ten zeznał, że wyjechał z dwoma innymi ratownikami do Ustki po zapasową łódź. Więcej pytań w tym temacie nie było.

Świadkowie zeznawali, że już wcześniej zdarzyło się, że uszkodzeniu uległ silnik podczas kursu łodzi R-27 i nikt wobec nikogo nie wyciągnął konsekwencji. Dodawali również, że wymiana uszkodzonej śruby jest procedurą standardową. Nie to było jednak kluczowe. Najciekawsze były zeznania ratowników biorących udział w akcji i inspektora Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego, który akcją kierował przez radio. Zeznał, że to on polecił, aby łodzią przewieźć tratwę ratunkową, a gdy to okazało się niemożliwe z powodu trudności w spuszczeniu powietrza, zadysponował wóz ratowniczy z Kołobrzegu. Gdy ratownicy poinformowali, że tratwę można zabrać łodzią, koordynator zezwolił i odwołał samochód. Jak stwierdził, łódź i tak wracała do portu, a dzięki temu udało się oszczędzać siły i środki. Inspektor stwierdził ponadto, że około 50-kilogramowa tratwa nie mogła przeciążyć łodzi ratunkowej, która może zabrać kilka osób, a było w niej tylko dwóch ratowników. nie zgodził się również z twierdzeniami pracodawcy, który podnosił, że ratownicy nie powinni podejmować tratwy z plaży. Jego zdaniem, tratwa mogła zostać z powrotem zdryfowana na wodę i powodować, że alarmowano by ratowników, a ci zgodnie z prawem musieliby to sprawdzić. Jego zdaniem, nie było tu również przekroczenia kompetencji, bowiem tego rodzaju działania nie regulują żadne procedury. Inspektor ma 15-letnie doświadczenie w pracy, Paweł Depta 8-letnie. Jak twierdzili, do tej pory przy tego rodzaju akcjach uwag nie było, przy czym problem tratwy na brzegu pojawił się po raz pierwszy. Zdaniem pracodawcy, ani koordynator, ani zwolniony ratownik nie mają racji, a akcja była przeprowadzona z naruszeniem procedur. Tratwę bowiem powinni podjąć ratownicy z samochodu, który został odwołany.

Sąd musi rozstrzygnąć, czy to Paweł Depta podmienił śrubę (na zepsutą lub nową), czy mataczył w tej sprawie, czy przekroczył swoje kompetencje, a na koniec czy jest winny zniszczenia sprzętu w wyniku działania niezgodnego z prawem. Wyrok zapadnie do końca tego roku.

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama