Po Czesławie Hocu, głos zabrał Stanisław Wziątek. W piątek odbyło się spotkanie polityków SLD z pracownikami Uzdrowiska Kołobrzeg SA w temacie prywatyzacji.

Po krytyce pomysłów prywatyzacyjnych w mieście, zwłaszcza spółki Miejska Energetyka Cieplna, Sojusz Lewicy Demokratycznej, na czele z posłem Stanisławem Wziątkiem, spotkał się w sprawie prywatyzacji kołobrzeskiej spółki leczniczej. Przy stole prezydialnym usiedli przedstawiciele zarówno "Solidarności" jak i OPZZ. Alina Bratuś tłumaczyła, jak pracownicy wywalczyli stosowne zapisy w ustawie, dzięki którym Uzdrowisko Kołobrzeg miało wejść do państwowego zasobu uzdrowisk. W porozumieniu, miał go utworzyć minister zdrowia i skarbu. Ale to nigdy nie powstało, a jak zaznaczała Bratuś, pomimo obowiązków ustawowych, obecnie wszystkie spółki państwowe zajmujące się lecznictwem uzdrowiskowym, poza Krynicą , zostaną sprzedane. Zwracano szczególną uwagę na śmieszne kwoty, jakie Skarb Państwa ma uzyskać z procesu prywatyzacji, nieco ponad 100 milionów złotych. Tymczasem więcej są warte nieruchomości w strefach uzdrowiskowych. Zdaniem związkowców, rząd będzie jednak parł do prywatyzacji, nie przejmując się tym, że Polacy stracą możliwość dotowanego korzystania z lecznictwa uzdrowiskowego, gdyż ono de facto zniknie.

Poseł Stanisław Wziątek obiecał zwołać specjalną konferencję parlamentarną, aby zwrócić uwagę na problem prywatyzacji polskich uzdrowisk. Zwrócił uwagę na to, że do prywatnych rąk mają zostać oddane nie spółki, które przynoszą straty, ale spółki osiągające zysk, a wcześniej znacznie dokapitalizowane i rozwijające się. Według Wziątka, takie działanie nie leży w interesie państwa, dlatego będzie chciał dowiedzieć się do ministra skarbu, co budżetowi ta te kilkadziesiąt milionów złotych z prywatyzacji, gdyż w ciągu lat z powodzeniem te pieniądze można zdobyć w ramach dywidendy ze spółek uzdrowiskowych. Poseł ma również w tej sprawie złożyć formalną interpelację.