Andrzej Mielnik ostrzega przed naruszaniem procedury uchwalania studium. Radni początkowo słuchali, ale ostatecznie zdanie zmienili. Sesja w środę.
Sesja nie będzie kontrowersyjna, będzie wybuchowa. Radny Andrzej Mielnik wskazuje na błędne procedowanie studium, łamiące obowiązujące nawet od czasu prezydenta Henryka Bieńkowskiego dokumenty. Chodzi o wycofanie z porządku obrad projektu studium. Prezydent twierdzi, że on projekt wycofał. Ale prawnicy widzą to inaczej: projekt z porządku obrad na wniosek prezydenta wycofali radni większością bezwzględną (co najmniej 11 głosów). Ale Andrzej Mielnik twierdzi, że prezydent z Rady Miasta projektu studium nie wycofał, za złożył kolejny projekt: nowy, poprawiony. I teraz procedura powinna zacząć się od nowa.
Problem w tym, że prawnicy nie są jednogłośni w sprawie procedury. Było już z tym sporo zamieszania podczas ostatniej próby uchwalenia studium, gdy Janusz Gromek chciał, aby Rada Miasta głosowała jego autopoprawki. I część prawników twierdziła, że wszystko jest dobrze, ale byli i tacy, którzy pukali się w głowę. Chodziło o to, że prezydent zakończył procedurę studium, przewidzianą dla studium, odrzucił lub zaakceptował uwagi do tego dokumentu i teraz przyszła kolej na radnych. Radni zajmą się tylko uwagami, których prezydent nie zaakceptował. Dlatego ot tak sobie, zdaniem opozycji, prezydent nie mógł cofnąć się w procedurze, bo nagle zachciał jeszcze trochę uwag rozpatrzeć. Jeśli to robi, to procedura dla radnych zaczyna się od nowa - trzeba zapoznać się z całym dokumentem. Ale urzędnicy, na czele z prezydentem, twierdzą inaczej. Wskazują, że Statut Miasta nie przewiduje innej procedury i od 20 lat działa się tak samo, jak mówi Ewa Pełechata - sekretarz miasta - nic się nie zmieniło. Dlatego projekt powinien być rozpatrywany w środę.
Tyle, że na dzisiejszym posiedzeniu Komisji Budżetowo-Gospodarczej, radni mieli poważne wątpliwości, zwłaszcza, że co do zasady Mielnika poparł prawnik, tyle, że jak twierdził, podejście w środę do studium przez radnych nie będzie skutkowało jego nieważności. Na wszelki wypadek, radna Urszula Dżega-Matuszczak wniosła o wycofanie studium z najbliższej sesji, przeprowadzenie procedury w komisjach i skierowanie studium jeszcze w czerwcu pod głosowanie. Radni ten wniosek przyjęli (dowiedz się więcej: przeczytaj). Potem rozpoczęły się nerwowe telefony, wymiana zdań i opinii, radna Dżega-Matuszczak wniosek wycofała, radni go przyjęli i studium stanie w środę na sesji...
Radny Andrzej Mielnik twierdzi, że konsultował tę sprawę z niezależnymi prawnikami, którzy jasno wskazują, że takie potraktowanie studium będzie niezgodne z procedurą i może skutkować o jego nieważności. - Tu nie chodzi o to, żeby studium nie uchwalać, ale o to, żeby nie okazało się, że jeśli uchwalimy studium, to zostanie ono zaskarżone i uchylone. Dopiero wtedy będzie problem, który dziś jest tak bagatelizowany. Co wtedy z tymi, którzy na ten dokument czekają? Ośmieszymy się przed całym miastem? - pyta retorycznie radny niezależny. Dlatego opozycja złożyła u przewodniczącego Rady Miasta Ryszarda Szufla wniosek o sporządzenie opinii prawnej w zakresie realizowanej procedury. Nie udało nam się uzyskać komentarza przewodniczącego w tej kwestii.
Polecamy posłuchać wypowiedzi wiceprzewodniczącego Rady Miasta Piotra Lewandowskiego, przewodniczącego Ryszarda Szufla i obserwatora obrad - radnego Rady Powiatu Łukasza Czechowskiego.
{mp3}sound3/radni_studium{/mp3}
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.