Few Clouds

20°C

Kołobrzeg

1 maja 2024    |    Imieniny: Józef, Jeremiasz, Filip - ¦więto Pracy
1 maja 2024    
    Imieniny: Józef, Jeremiasz, Filip - ¦więto Pracy

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

Śledczy twierdzą, że była łapówka - 75 tys. zł, ale za co?

Tomasz Tamborski ma rozszerzony zarzut korupcyjny. Miał przyjąć nie 75 tysięcy złotych, ale 300 tysięcy. Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie twierdzi, że za przyjęcie łapówki starosta opóźniał postępowanie administracyjne. Jedyny świadek prokuratury rozwija się w zeznaniach, ale potyka się o własne nogi. Prokurator w TVP stawia tezy i je uprawdopodabnia, a obrońcy Tamborskiego łapią się za głowę, bo w aktach prokuratora nie ma po tym nawet śladu. Śledztwo trwa i jak twierdzą obrońcy polega na przesłuchiwaniu jedynego świadka oraz pisaniu przez prokuraturę zażaleń. Postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się temu, jak przebiega śledztwo w tej głośnej sprawie.

§ 1
Został przedstawiony mu [Tamborskiemu] zarzut przyjęcia korzyści majątkowej w kwocie 75 tys. zł, natomiast działania starosty kołobrzeskiego polegały na utrudnianiu, na spowalnianiu toczącego się postępowania administracyjnego, dotyczącego wpływu prowadzonych prac budowlanych, w tym prac wiertniczych (…). Prace te oddziaływały w znaczący sposób na środowisko. Dzięki przedłużaniu postępowania administracyjnego inwestor mógł zakończyć prowadzone prace” – mówił w TVP Marcin Lorenc, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie. Przekaz był prosty: Tamborski wziął łapówkę od inwestora, wpływał na przedłużenie postępowania w starostwie, dzięki czemu można było zakończyć odwierty.

Pisaliśmy już na naszym portalu, że decyzja powiatu była dla inwestora negatywna (przeczytaj). Ale do tej pory śledczy jednoznacznie oficjalnie nie połączyli faktu łapówki, decyzji administracyjnej i jej wpływu na odwiert. Zapytaliśmy prokuratora, jakie działania podejmowano w starostwie oraz kto wykonywał lub wpływał na rzeczone czynności, których umyślnym celem było wydłużenie postępowania. Oto odpowiedź: „Podawane natomiast przeze mnie dziennikarzom ogólne informacje dotyczące związku tych żądań oraz przyjęcia korzyści majątkowej z prowadzonym postępowaniem administracyjnym stanowiły odpowiedź na duże zainteresowanie medialne prowadzonym śledztwem” – informuje rzecznik. I jak czytamy: „Okoliczności te objęte są tajemnicą śledztwa. Nie są to zresztą okoliczności mające wpływ na możliwość przypisania określonej osobie odpowiedzialności karnej z art. 228 § 1 i 4 k.k.”. Oznacza to, że Tamborski ma zarzut łapówki, a to, za co wziął tę łapówkę jest bez znaczenia, bo to nie jest przestępstwo. Prokurator natomiast nie odpowiedział na pytanie, kto wpływał na to, co działo się w starostwie, choć w TVP to powiedział: Tamborski. Czy mamy więc dwie wersje zdarzeń: dla TVP i dla innych mediów? Nie nam to rozstrzygać.

Na potrzeby przygotowywanego artykułu, poprosiliśmy o opinie dwie niezależne kancelarie specjalizujące się w postępowaniach administracyjnych w przedmiotowym zakresie. Wykazały one, że nawet gdyby Starostwo Powiatowe w Kołobrzegu wydało decyzję w sprawie hałasu dzień po otrzymaniu wniosku z Urzędu Gminy Kołobrzeg, a więc o kilka tygodni szybciej, niż oczekuje (w domyśle jako działanie legalne) Prokuratura Regionalna, uprawomocnienie się tej decyzji w przypadku sprzeciwu firmy wykonującej wiercenie trwałoby w polskich warunkach nawet 1,5 roku, a art. 108 par. 1 KPA nie stosuje się (rygor natychmiastowej wykonalności decyzji). Tu warto zauważyć, że ten tryb też podlega zaskarżeniu. Co więcej, wskazano, że samo wydanie decyzji administracyjnej w zakresie sprawy środowiskowej nie jest jednoznaczne z wydaniem decyzji innych organów w zakresie decyzji dotyczącej normy hałasu (zanieczyszczenie środowiska hałasem), albowiem to również są decyzje administracyjne i określone działania, tudzież kontrole, wymagające wszczęcia postępowania, zawiadomienia stron, ich wysłuchania, wydania decyzji, wysłania jej, itd., o czym stanowi dział II KPA. Jakiekolwiek naruszenie procedury powoduje nieważność decyzji, stosownie do brzmienia art. 156 par. 1 p. 2 lub p. 7 KPA, a także w nawiązaniu do art. 159 par. 1 KPA. Mówiąc krótko, decyzja powiatu w zakresie hałasu w Dźwirzynie nie miała charakteru sprawczego. Nie spowodowałaby, że hałas by zniknął, a wykonawca przestał wiercić. Do tego potrzeba było przystąpienia do działania właściwych organów środowiskowych, a tych nawet... nie zawiadomiono. Z naszych ustaleń wynika, że gestorzy bazy turystycznej uważali, że jak powiat wyda decyzję, to wiertnia nie będzie mogła hałasować. To było błędne myślenie, bo decyzja powiatu była techniczna.

Powstaje więc pytanie, na pewno słuszne, to za co Tamborski wziął, jak twierdzi prokuratura łapówkę, skoro jego działania nie potrzebował inwestor. Jak twierdzi nasza kancelaria, wystarczyło, że właściciel wiertni w odpowiedzi na negatywną decyzję starostwa napisałby odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, np. o treści: „Nie zgadzam się z decyzją powiatu, bo jest dla mnie niedobra i wnoszę o jej uchylenie”, włożył w kopertę i wysłał do Koszalina. Tam leżakowanie trwałoby dobre 3 miesiące, a wiertnia zdążyłaby się zwinąć, zanim ktokolwiek rozpatrzyłby sprawę, a w odwodzie jest jeszcze wojewódzki i Naczelny Sąd Administracyjny. Dlaczego to ważne? Bo odwołanie to koszt kilkudziesięciu złotych, a łapówka to 75 tysięcy. Po co dawać łapówki, skoro można mieć to samo za 30 zł? „Sądy obydwu instancji jednoznacznie orzekły, że przedstawione przez prokuratora dowody w wysokim stopniu uprawdopodabniają popełnienie przez niego zarzucanego mu przestępstwa o charakterze korupcyjnym” – kwituje rzecznik prokuratury.

§ 2
Postanowiliśmy sprawdzić, co w sprawie Tamborskiego orzekły sądy i jak to jest, że najpierw sądy, co twierdzi prokuratura, widzą dowody przestępstwa, a potem Tamborskiego wypuszczają. Zapytaliśmy o to rzecznika Sądu Okręgowego w Szczecinie. „Z analizy postanowień sądów wynika, że zebrane w sprawie dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzuconego  czynu. Rzecz jednak w tym, że środki zapobiegawcze stosuje się nie po to, aby kogoś ukarać, lecz zabezpieczyć przebieg postępowania przed potencjalnym matactwem ze strony podejrzanego (wpływanie na świadków, innych współpodejrzanych, ukrycie się, ucieczka itp.) Zatem, jeżeli takie obawy nie występują (np. materiał dowodowy jest zebrany i zabezpieczony), to nie stosuje się środków zapobiegawczych, a w szczególności środka izolacyjnego w postaci aresztu tymczasowego” – napisał sędzia Michał Tomala. Do pozostałych kwestii sędzia nie odniósł się i napisał: „Rozumiem pana dążenie do uzyskania jak największej ilości informacji, ale na obecnym etapie postępowania, którego gospodarzem jest prokurator, nie mogę ich przekazywać w tak szerokim zakresie”.

§ 3
Zszokowany informacjami prokuratora Lorenca w TVP jest jeden z obrońców Tamborskiego. Mecenas Włodzimierz Łyczywek: - Na temat przedłużania postępowania administracyjnego w aktach sprawy nie ma żadnego dowodu. Są tam zeznania świadków korzystne dla Tomasza Tamborskiego – zauważa mecenas Łyczywek. I dodaje: - W tym śledztwie nikt ani razu nie zeznał, że mój klient otrzymał łapówkę. Prokuratura nie ma na to ani jednego, podkreślam, ani jednego dowodu. Jeden świadek zeznał, że słyszał, że Tamborski miał otrzymać łapówkę. Najpierw było to 75 tysięcy złotych – dodaje Łyczywek. I jak się okazuje, z 75 tysięcy już zrobiło się 300 tysięcy. I teraz już według jedynego świadka prokuratury, Tamborski miał się tych pieniędzy domagać. - Prokuratura rozszerzyła o to zarzuty, dalej nie mając ani jednego dowodu. Jest takie stare powiedzenie, że od mieszania herbaty łyżką, herbata nie robi się słodsza. A tak postępuje prokuratura – mówi obrońca. Mecenas przypomina, że przeciwko Tamborskiemu zeznaje mężczyzna, który oświadczył, że go nie zna, a prokuratura postawiła mu zarzut przyjęcia i wręczenia łapówki. – Jemu o tym fakcie powiedzieć miał podejrzany, że ma dać łapówkę Tamborskiemu. Ten, który jest wskazywany, jako ten który miał dać, ani ten, który miał wręczyć korzyść majątkową, zaprzeczają tym twierdzeniom. Więc to nie jest żaden dowód – kwituje Łyczywek.

Pytamy więc mecenasa, jak to jest, że sąd stwierdził, że jest wysokie prawdopodobieństwo, że jednak Tamborski popełnił zarzucane mu czyny i orzekł wobec niego areszt. Włodzimierz Łyczywek odpowiada, że nie mając żadnych innych dowodów, prokuratura użyła człowieka, który został ujęty, a który w sprawie zeznał to, co było prokuraturze potrzebne, bo inaczej nie byłoby żadnego dowodu w sprawie starosty. Prokurator potrzebował zeznań i je dostał. Na początku drugiej dekady września aresztowano wójta Popiołka i inne osoby. Dopiero 3 października zatrzymano Tamborskiego, bo prokuratura potrzebowała trzech tygodni, żeby mieć zeznania jednego świadka. - I na podstawie zeznań, ale nie, że ktoś dał łapówkę, ale że ktoś miał dać, sąd dokonał oceny – zaznacza mecenas i dodaje, że pomówienie Tamborskiego stało się podstawą aresztu, którego sąd prawomocnie nie zastosował na 3 miesiące, choć prokuratura się na to żaliła. W miesiąc nie znaleziono żadnych dowodów. Teraz jest zażalenie na fakt, że Sąd Rejonowy w Szczecinie nie zastosował przedłużenia aresztu wobec braku nowych dowodów i potrzeby poszukiwania kolejnych.

Podsumowanie
Zgodnie z prawem prasowym, prasa urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej. Jak widać w tej sprawie, do aresztu można iść dlatego, że ktoś mówi prokuratorowi, że słyszał, że komuś miała być wręczona łapówka. To ostatecznie będzie rozstrzygał niezawisły sąd, którego nie będziemy zastępować, bo nie mamy do tego prawa. Jeśli jednak prokurator mówi coś publicznie, łączy fakty i pogłębia zarzuty wobec osoby publicznej, mamy prawo to kontrolować i sprawdzać, bo mieszkańcy Kołobrzegu zasługują na fakty, aby sami ocenić, jak wygląda postępowanie, które jest głośne na całą Polskę, jak ewoluują zarzuty, jakie są dowody i co robią śledczy.

Robert Dziemba
Fot. CBA

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama