Remont wiaduktu nad torami miał się zakończyć na początku sezonu. Potem termin przesunięto na koniec wakacji. Ale teraz termin jest dynamiczny.
Na początku wakacji turyści mieli korzystać z kładki łączącej centrum miasta ze strefą uzdrowiskową. Prezydent Janusz Gromek chwalił się tą inwestycją niema w każdej swojej płatnej audycji. Ale potem sprawa ucichła. A to dlatego, że najpierw dotrzymaniu terminu przeszkodziła przedłużającą się zima. Termin przedłużono więc do 1 września. Ale i ten, jak już wiadomo, jest nierealny.

- Wczoraj, tj. 30 sierpnia 2010 roku, wpłynęło do urzędu pismo od wykonawcy proszące o przedłużenie terminu zakończenia prac - mówi Michał Kujaczyński, rzecznik prasowy prezydenta. - Jako przyczynę wykonawca podaje wstrzymanie prac na dwa tygodnie w wyniku nieprzewidzianej wcześniej kolizji montażu jednej z wind ze słupem trakcyjnym należącym do PKP. Prośba wykonawcy po zaopiniowaniu przez pracowników Wydziału Inwestycji zostanie przez prezydenta rozważona. W przypadku braku akceptacji - kary umowne wynoszą 0,14% wartości inwestycji - czyli ponad 1800 zł za każdy dzień zwłoki.

Tylko dlaczego prace mają zakończyć się aż 14 października? Tego nie wiedzą nawet urzędnicy. Sprawa ma być wyjaśniana. To nie pierwsze kontrowersje związane z tą inwestycją. Pierwsze powstały w momencie, gdy na stopniach prowadzących na wiadukt zabrakło podjazdów dla wózków i rowerów. Ale były i inne, jak na przykład pochlapane farbą samochody, które pod kładką przejeżdżały, albo staw na środku wiaduktu, przez który skakali turyści i mieszkańcy. I to wszystko, podobno, w Perle Bałtyku.