Mieszkańcy domu przy ul. Wschodniej od kilku lat walczą z Urzędem Miasta o swój majątek. Chciano ich eksmitować, teraz chce się im zabrać działkę.
Sprawa trwa już od kilku lat. Wiąże się z pozyskiwaniem terenów pod miejskie inwestycje i przemieszczanie mieszkańców do nowych mieszkań. Tyle, że nie wszyscy chcieli się na to zgodzić. Przykładem czynnego oporu wobec urzędników są państwo Pietrzyccy. Miasto chciało ich eksmitować, rzekomo ze względu na zły stan techniczny budynku. Sprawę wygrali w sądzie i dalej mieszkają przy ul. Wschodniej. Ale urzędnicy nie odpuszczają. Teraz chcą zabrać im teren, na którym stoi wybudowany w latach 60-tych przez rodzinę budynek gospodarczy. Powód? Teren należy do miasta.
- Gdy mój tata budował ten budynek, gdy próbowaliśmy sobie poprawić nasz byt, a to miejsce było zapomniane przez wszystkich, to urzędnicy niczym się nie interesowali - mówi pani Maria Pietrzycka. - Teraz, jak te tereny nabrały wartości, to jest latanie i mierzenie wszystkiego co do centymetra. Dla mnie to jest bezduszne, bo nikt nie patrzy na to, co my tu zrobiliśmy, że to wszystko za nasze pieniądze. Na to było nas stać. Nikt willi i rancza nam nie zbudował. Sami to zrobiliśmy. I teraz chce się nam to zabrać, a my najlepiej jakbyśmy stąd sobie poszli.
Sprawą nieruchomości przy ulicy Wschodniej zajęła się Komisja Komunalna Rady Miasta. Dokonano wizji lokalnej. Radni mogli zobaczyć jak wygląda skromny majątek państwa Pietrzyckich. Do tego biegające w deszczu stadko gęsi. Niedawno była tam również jedna z ostatnich w mieście krów. Urzędnicy podnoszą, że działka jest miejska, a budynek powstał na majątku publicznym, należy więc do miasta. Radni mieli jednak wątpliwości w tej sprawie i wypowiedzą się w niej po uzupełnieniu dokumentów przez pracowników magistratu.
Maria Pietrzycka nie ukrywa, że urzędnicy w tym miejscu z chęcią widzieliby nowy pensjonat, a do kasy miasta wpłynęłoby sporo pieniędzy. Tyle, że ona nie ma ochoty się stamtąd wyprowadzać. Po jej stronie jest wyrok sądu. - Najemcy nieruchomości położonej przy ul. Wschodniej zwrócili się do Urzędu Miasta z wnioskiem o wykup zajmowanej nieruchomości - mówi Michał Kujaczyński, rzecznik prasowy prezydenta. - Zaznaczyć należy, że umowa najmu dotyczy jedynie budynku mieszkalnego, a najemcy wnioskują o teren prawie 5000 m2 - uważając, że powinni nabyć całość z 97-procentową bonifikatą. Można oszacować, że wartość 0,5 ha w tym rejonie to kilka milionów złotych. W związku z tym, że w planie zagospodarowania terenu działka ma oznaczenie 28 UZ, która wyklucza teren mieszkalny w tym miejscu, nie ma zgody na wykup. Najemcy dostali ofertę zamiany na duży lokal mieszkalny położony przy ul. Jedności Narodowej, z której nie skorzystali. Na terenie przyległym do obecnie zajmowanego domu, latem stoją przyczepy campingowe - według zapewnień najemców, nie mieszkają w nich turyści, a gościnnie - liczna rodzina. Nie mniej najemcy nie mają żadnego tytułu do tego terenu, który stanowi własność Miasta i w przeszłości toczyły się już sprawy o bezumowne zajęcie gruntu. Działania Urzędu Miasta nadal będą zmierzały do zagospodarowania tego terenu zgodnie z uchwalonym przez Radę Miasta planem zagospodarowania przestrzennego.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.