Smażalni przy latarni morskiej nie powinno już być od kilku tygodni, bo skończyła się umowa. Teraz radni SLD i PO postanowili umowę przedłużyć bez przetargu!

Dzierżawcy umowa skończyła się 31 maja (przeczytaj). Teoretycznie, powinien rozebrać swoje budki i zostawić teren w stanie niepogorszonym. Ale to Kołobrzeg i dzierżawca płaci potrójny czynsz, i dalej prowadzi swoją działalność gospodarczą. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że w umowie w sprawie ogródka piwnego i smażalni, przypadkiem urzędnicy nie wpisali paragrafu o dobrowolnym poddaniu się egzekucji. Prezydent miał sprawę rozwiązać i dzierżawce usunąć, ale jakoś mu to na razie nie wychodzi, choć rzecznik Michał Kujaczyński prosi o uzbrojenie się w cierpliwość - Urząd Miasta działa...

Tymczasem przeciwko prezydentowi i miastu wystąpiło 3 radnych SLD i 2 radnych PO, przygotowując projekt uchwały w sprawie zgody na bezprzetargowe przedłużenie umowy z dzierżawcą smażalni do lutego 2013 roku! - Moim zdaniem, w tym miejscu może być prowadzona działalność gospodarczą, dzierżawca wyraża chęć zapłaty za dzierżawę i liczy na pozytywne rozpatrzenie jego wniosku, a urzędnicy nie udowodnili, że miasto będzie musiało zwrócić pieniądze unijne na przebudowę Skweru Mieszkowskiego - argumentuje Dariusz Zawadzki, radny PO.

- Zainteresowany wykonał coś, czego do tej pory nie wykonał żaden inny klient urzędu - tłumaczy Jacek Woźniak, szef klubu SLD. - Podjął próbę udowodnienia, że "trwałość projektu" - a to termin "straszak" przy wszystkich inwestycjach dofinansowanych z środków unijnych - może być na tyle elastyczna, żeby z odpowiednim przygotowaniem nie wykluczać możliwości uzyskiwania dochodów do budżetu miasta. Jego korespondencja z Urzędem Wojewódzkim dała mi, a powinna dać też innym wiele do myślenia. Sprawa ta jest też sporym wyzwaniem dla samorządu, a ja nie boję się trudnych spraw. Drugi powód jest bardziej prozaiczny. Gdy składaliśmy z Jackiem Kusiem interpelację, prosząc o dokonanie przez urząd analizy tego przypadku, dostaliśmy odpowiedź, że umowy przedłużać się nie będzie, teren objęty jest trwałością projektu, a analizy finansowej nie będzie. Na tym terenie w trakcie okresu trwałości projektu nikt nowy działalności podjąć nie może, inaczej w naszej ocenie rzecz wygląda w przypadku, gdy działalność prowadzona była przed projektem i trwała dalej po zakończeniu prac budowlanych. Co ciekawe, urząd przedłużył tę umowę jakiś czas temu mając świadomość, że jej okres obejmuje trwałość projektu. Ponadto sama inwestycja z środków unijnych nie wpłynęła na zmianę warunków prowadzonej działalności. Stąd postawa urzędników jest dla nas niezrozumiała. Temat nie jest prosty, ale nie po to nas wybierano, żeby unikać spraw trudnych. Tym bardziej, że wszyscy wyciągniemy z niej jakąś naukę. To nie pierwszy przypadek w tej kadencji, gdy radni, na prośbę zainteresowanych mieszkańców wykazują inicjatywę uchwałodawczą - dodaje Woźniak.

Tymczasem na radnych, którzy podpisali się pod uchwałą, suchej nitki nie zostawiają urzędnicy. Wskazują, że prezydent już został upoważniony stosowną uchwałą w tej sprawie i nie zamierza z tego korzystać, a są to kompetencje wyłącznie prezydenta. Wskazują na oczywisty fakt  zwrotu środków unijnych, tym bardziej, że wydłużenie umowy dzierżawcy było rekompensatą za fakt, że ten usunął się z placu budowy na czas realizacji inwestycji. Co więcej, nie można przedłużyć umowy, która wygasła. Wydział Gospodarki Nieruchomościami zaopiniował go negatywnie, ale Komisja Komunalna Rady Miasta poparła projekt. Co będzie dalej w tej sprawie, zapewne przekonamy się na wtorkowej sesji Rady Miasta.