Prokuratura zabezpieczyła dokumenty dotyczące prac na lotnisku w Podczelu. Nieoficjalnie wiadomo, że wycięto tam drzewa na 1,5 miliona złotych.
15 grudnia miasto podpisało z firmą odpowiedzialną za prace w Podczelu protokół. Pełnomocnik spółki, jak zaznacza to rzecznik prasowy prezydenta, Michał Kujaczyński, wziął na nią odpowiedzialność za to, co w Podczelu się stało. Chodzi o wycinkę kilkudziesięciu drzew i kilkudziesięciu metrów kwadratowych krzewów podczas rozbiórki hangarów w Podczelu. Sprawa trafiła do prokuratury, ale z inicjatywy prywatnego wykonawcy, a nie miasta. Tymczasem sprawę zbada Komisja Rewizyjna Rady Miasta (o ile zgodę wyrazi na to Rada Miasta), choć wcześniej takiego bezpośredniego zamiaru nie miała (przeczytaj informacje kołobrzeg). Teraz sytuacja uległa zmianie.
To niejedyna zmiana. Spółka, która wykonała w Podczelu prace, wystosowała do Urzędu Miasta pod koniec ubiegłego roku pismo, w którym zaczęła się wycofywać z ustaleń. Co ciekawe, spółka stwierdziła, że nie było w tej kwestii umowy pomiędzy nią a miastem, miasto nie przekazało spółce protokolarnie placu budowy, co więcej, uchyla się ona od skutków oświadczenia woli. Urząd Miasta uważa inaczej i odrzuca obecne wnioski spółki, z którą, według miasta, wiązała i wiąże je umowa (przeczytaj wyjaśnienia rzecznika prasowego prezydenta). Mało tego, miasto żąda od spółki, aby zabezpieczyła ona teren rozbiórki, zakończyła rozpoczęte prace rozbiórkowe, a także naprawienie szkód "w związku z nierzetelnym prowadzeniem prac", konsekwencją których jest uszkodzenie kanalizacji deszczowej, zniszczenie fragmentów ciągu jezdnego, a częściowo rozebrane hangary grożą zawaleniem. Takie stawianie sprawy i rozbieżne interpretowanie faktów przez obie strony pozwala wróżyć, że wszystkie sporne kwestie będzie mógł rozwiązać jedynie sąd.
Do wyciągnięcia takiego wniosku uprawnia jeszcze jeden fakt: wycinka drzew i krzewów. Z nieoficjalnych informacji wynika, że kara za tę działalność będzie oscylować wokół 1,5 miliona złotych i zostanie nałożona na miasto, chyba, że starosta kołobrzeski postąpiłby inaczej. Tym bardziej, że, jak mówi Michał Kujaczyński, miasto tej kwoty nie zapłaci i zamierza nią obciążyć tego, kto dopuścił się działania niezgodnego z prawem. Do sprawy powrócimy.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.