Tuż po północy ze środy na czwartek w bloku mieszkalnym przy ulicy św. Wojciecha 12 wybuchł pożar w komórce piwnicznej. Na miejsce bardzo szybko dotarli strażacy. Sytuację utrudniał bardzo wysoki poziom zadymienia budynku. Strażacy mogli pracować wyłącznie w aparatach tlenowych. Niektórzy lokatorzy musieli opuścić swoje mieszkania.
Dym był bardzo gryzący, uniemożliwiał oddychanie. Chwilę po przyjeździe pierwszego pojazdu Straży Pożarnej przybył kolejny. W komórce płonęły zabawki, tkaniny, opony z rowerka dziecięcego. Ogień został szybko ugaszony, problemem był jednak dym, który dostał się na klatki i do niektórych mieszkań. - Jakoś tak koło 12 najpierw poczułam a potem zobaczyłam ten dym - mówi jedna z kobiet, która wezwała pomoc. - Jeszcze ledwo dycham. Przestraszyliśmy się, że spłoniemy. Nie było żartów. Ludzie wyszli na klatki, a tam siwo, nie szło oddychać.
Strażacy uruchomili 2 wentylatory celem przewietrzenia ciągów komunikacyjnych. Były przypadki, że rodzice zabrali swoje dzieci do znajomych lub rodziny, gdyż gryzący dym uniemożliwiał sen.
Zdaniem strażaków, pożar spowodowało zwarcie instalacji elektrycznej. Większych strat materialnych nie odnotowano.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.