Od miesiąca los Kotwicy wisi na włosku. Rozmowy trwały na razie w gabinetach. W środę po południu temat likwidacji tej spółki stanął na Klubie Radnych PO.

Wszystko zaczęło się od zmian w gwarancjach finansowych w spółkach ekstraklasy (zobacz wiadomości kołobrzeg). Chodzi o wprowadzenie minimalnej kwoty na utrzymanie drużyny i pokrycie kosztów osobowych - 800 tysięcy złotych. Prezes PLK S.A. na konferencji w Kołobrzegu podkreślał, że trzeba dążyć do wyrównania poziomu sportowego rozgrywek. To jednak nie podoba się wielu politykom. Te gwarancje, zwłaszcza w okresie kryzysu, nie tylko są w opinii wielu wzięte z sufitu, ale także wzbudzają krytykę społeczną. W wielu środowiskach Kołobrzegu, finansowanie sportu profesjonalnego jest traktowane jako sprzeniewierzanie pieniędzy publicznych. Dodatkowo, jak udało nam się ustalić, miasto sceptycznie podchodzi do rozbudowy Hali Milenium do 2500 miejsc, czy o 900 dodatkowych siedzeń. PLK nie zamierza z tego rezygnować. Miasto nie chce się do tego dokładać.

Do tego dochodzą nieustające kłopoty w Kotwicy Kołobrzeg SA. Pomimo wysiłku prezesa Stanisława Trojanowskiego, nie wszystkie sprawy udało się wyprowadzić na prostą. - Poziom zarządzania, w porównaniu z poprzednimi latami, poprawił się o milion procent, ale są sprawy, które będą musiały zostać wyjaśnione - mówi tajemniczo nasze źródło. Do tego dochodzi kilkusettysięczna strata za ten rok (właśnie trwa badanie bilansu Kotwicy), ale również konieczność wydania kolejnych kilkuset tysięcy na nowy sezon. Nie ulega wątpliwości, że choć proces sanacji trwa, to jednak nadal do spółki trzeba dokładać. Zgodnie z Kodeksem Spółek Handlowych, w tym roku akcjonariusze będą musieli podjąć uchwałę o kontynuowaniu działalności. - Prawo jest prawem i już w ubiegłym roku był wniosek o zamknięcie spółki, ale miasto podjęło decyzję o kontynuacji działalności. W tym roku prezes Trojanowski powinien sam złożyć ten wniosek. Tak stanowią przepisy. Tyle, że tym razem akcjonariusz większościowy, a więc miasto, postulat ten zaakceptuje - mówi nasz informator, świetnie znający sprawy finansowe Kotwicy.

Oficjalnie, sprawy nikt nie komentuje. Wszystko wyjaśni się dziś koło południa. Z naszych informacji wynika, że miasto już zablokowało podpisanie kontraktów z zawodnikami. Poproszony o komentarz w tej sprawie, prezes Kotwicy Kołobrzeg SA - Stanisław Trojanowski, odmówił komentarza. Obiecał ustosunkować się do naszego artykułu.

Sprawa Kotwicy, o ile prezydent miasta z tej trudnej decyzji się nie wycofa, ma zostać zamknięta w ciągu tygodnia. Obecnie, ma poparcie klubu PO, ale także opozycji. Finansowanie Kotwicy krytykuje zarówno SLD jak i RDK. Tak więc ewentualna uchwała o likwidacji spółki i spłaceniu jej należności nie powinna być problemem. Zapewne padnie jednak pytanie, dlaczego decyzja zapadła dopiero teraz, a nie w ubiegłym roku... wyborczym...

KOMENTARZ
Gdy w ubiegłym roku pisałem na portalu i komentowałem w Radio Kołobrzeg, że kolejny rok finansowania Kotwicy to tylko pewien manewr, szydzono ze mnie, a kibice pukali się w głowę. Proponuję teraz spojrzeć w lustro i zrobić to samo. To prawda, że sytuacja Kotwicy uległa poprawie, że prezes Trojanowski sprawdził się na swoim stanowisku. Charakter spółki się jednak nie zmienił, jest ona kapitałochłonna i przynosi straty, a kontynuowanie przez nią działalności nie ma sensu ekonomicznego. I tak będzie zawsze, chyba, że znajdzie się mityczny sponsor. W to nikt nie wierzy, a bez wiary, żadna kotwica nie będzie pływać, chyba, że ktoś ją nadmucha. Wtedy wystarczy tylko wyjąć zatyczkę. Wysoce prawdopodobne, że właśnie jesteśmy tego świadkami. A szkoda, bo wiele spraw zaczęło się jakoś układać...

Robert Dziemba

Ceremonialne podpisanie umowy na grę w ekstraklasie w sezonie 2011/12.