Burzliwa dyskusja miała dziś miejsce w starostwie. To konsekwencja naszego artykułu o rannej mewie, której pomimo próśb ludzi, nie miał kto pomóc.
Niemal miesiąc temu pisaliśmy o mewie uderzonej przez samochód, która krwawiąca leżała przy ulicy Walki Młodych (przeczytaj). Ostatecznie udało się zaangażować do akcji straż miejską. Po naszym artykule starosta obiecał, że zajmie się problemem i spróbuje go rozwiązać. Dziś w starostwie zebrali się urzędnicy miasta i powiatu, społecznicy i powiatowy lekarz weterynarii. Starosta zwrócił uwagę, że powiat zajmuje się całodobową pomocą w przypadku zwierzyny łownej. Natomiast innymi zwierzętami dzikimi: mewami, łabędziami czy gołębiami, jeszcze do niedawna zajmowało się miasto poprzez schronisko dla zwierząt. Jednak od tego roku jest inaczej.
Zastępca prezydenta, Andrzej Olichwiruk tłumaczył, że według opinii prawników, tymi zwierzętami powinien zajmować się powiat. Urzędnicy powiatowi oponowali, bo ich zdaniem fakt, że zwierzęta dzikie są własnością Skarbu Państwa nie oznacza, że jest to obowiązek powiatu. Starosta wraz z innymi zebranymi pytał, dlaczego więc, skoro to nie jest kompetencja gminy miejskiej, to do końca 2010 roku poczuwała się ona do wykonywania tego zadania. Nikt nie potrafił na to pytanie odpowiedzieć. Zastępca prezydenta obiecał ustosunkować się do tematu w piątek.
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.